Dariusz Pasieka: Dla nas najważniejszy jest najbliższy mecz

Już w najbliższy piątek Arka Gdynia rozegra kolejne spotkanie w ekstraklasie, a jej przeciwnikiem będzie Jagiellonia Białystok. Białostoczanie nie zaznali smaku wyjazdowej wygranej od ponad 20 spotkań, z kolei gdynianie nie wygrali jeszcze w obecnych rozgrywkach meczu na własnym stadionie.

Jako pierwszy głos zabrał trener żółto-niebieskich, który odniósł się nie tylko do piątkowego pojedynku ligowego, ale także do jubileuszowego spotkania z West Hamem United.

- Naturalnie jest to fajna sprawa, móc sprawdzić się z takim przeciwnikiem jak West Ham. To nie jest jednak pierwsza rzecz, która nas czeka. Skupiamy się na pojedynku z Jagiellonią, która jest trudnym przeciwnikiem. Nie sugerowałbym się tutaj ich miejscem oraz obecnym dorobkiem punktowym. Wszyscy znają siłę ofensywną Jagielloni, w postaci Frankowskiego i Grosickiego. Musimy ten mecz wygrać, bo nasza publiczność i my potrzebujemy tego. Chcemy aby kibice mieli fajny weekend i mogli w końcu dobrze się poczuć. Pozwoli nam to złapać pewien oddech przed meczem z Odrą. Zwycięstwo w Kielcach pokazało, że jesteśmy dobrze przygotowani.

Arka zgromadziła do tej pory dziewięć punktów, z czego zaledwie dwa na własnym stadionie. Jak na ten fakt zapatruje się Dariusz Pasieka?

- Oczywiście fakt ten nas nie zadowala, ale trzeba brać pod uwagę, iż u siebie graliśmy z takimi przeciwnikami jak choćby Legia czy Wisła. Mecz te nie były dla nas łatwe, rozgrywaliśmy dobre zawody, ale zawsze czegoś brakowało.

Trener żółto-niebieskich przestrzega także przed zbytnim lekceważeniem przeciwnika. Jagiellonia nie zaznała smaku zwycięstwa od ponad 20 spotkań wyjazdowych, ale mimo to trener Pasieka docenia klasę przeciwnika.

- Wyjazdowa dyspozycja Jagielloni wcale nas nie uspokaja. Bardziej koncentruje się na ostatnim meczu Jagielloni w Lubinie. Ten mecz oddaje obecną formę zespołu. Poza tym to inny zespół niż ten sprzed paru miesięcy, zmienił się trener, doszli nowi zawodnicy.

Dariusz Pasieka jest zwolennikiem stabilności. Z tego też powodu wyjściowy skład Arki w meczu z Jagiellonią, nie powinien różnić się od tego w Kielcach. Do zdrowia powoli wraca kontuzjowany Przemysław Trytko. W środę treningi z zespołem rozpoczął także narzekający na uraz ze spotkania z Koroną Mateusz Siebert.

- Mateusz dziś normalnie z nami trenował. Myślę, że będzie gotowy do gry w piątkowym meczu. Trytko natomiast wczoraj i dziś trenował. Jest głodny futbolu, wręcz pali się do gry, widać symptomy poprawy, ale nie chcemy go zbytnio forsować. Są jeszcze dwa dni, a ja nie chciałbym wyrokować. Ulanowski i Karwan grali w meczu Młodej Ekstraklasy i wiemy, co obecnie prezentują. Są blisko pierwszego składu, podobnie jak Filip Burkhardt, ale mamy już obecnie wykrystalizowaną kadrę, a ja jestem za stabilizacją. Wszyscy jednak sumiennie pracują na treningach i każdy otrzyma swoją szansę gry.

Filip Burkhardt z kolei pamięta czasy swojej gry w Jagielloni.

- Sentyment do tego klubu na pewno jest. Mimo, że grałem tam tylko rok to awansowałem do ekstraklasy. Ale od tego czasu w klubie z moich kolegów pozostał jedynie masażysta. Z trenerem Probierzem pracowałem w Widzewie Łódź, miło znów będzie się z nim spotkać. Ja jednak zrobię wszystko, gdy otrzymam szansę gry, aby pomóc obecnym kolegom w wygraniu ważnego meczu.

Znany z uniwersalności piłkarz podkreśla, iż dobrze czuje się zarówno na środku pomocy, jak i na skrzydłach.

- Jestem uniwersalnym zawodnikiem i mogę grać zarówno w środku pola jak i na skrzydłach. W Arce debiutowałem jako lewy pomocnik, ale z czasem zostałem przesunięty na środek pomocy. Mogę więc grać niemal na każdej pozycji w pomocy.

Głos zabrał także inny z piłkarzy Arki obecny na konferencji Lubomir Lubenov. Piłkarz tłumaczył się z niewykorzystanej okazji w meczu z Polonią Warszawa oraz stwierdził, iż najlepiej czuje się grając w ataku.

- Jak jest się na boisku to zupełnie inaczej się myśli. Rozumiem, że popełniłem błąd. Jednak podobną okazję w Kielcach zamieniłem już na bramkę. Gram na tej pozycji, na której wystawi mnie trener. Ale najlepiej czuję się jako napastnik. W Bułgarii grałem jako drugi napastnik, strzeliłem tam czterdzieści bramek. Dopiero w Arce gram na lewej pomocy.

Piłkarze Arki w najbliższym meczu będą musieli zwrócić baczniejszą uwagę na zabójczy atak Jagielloni. Jak podkreśla trenera Pasieka obaj piłkarze nie otrzymają specjalnego krycia.

- Nie będzie specjalnych plastrów dla Frankowskiego czy Grosickiego. Gramy strefą i będziemy musieli dobrze się asekurować . Nie zamierzamy bawić się w indywidualne krycie - zakończył opiekun żółto-niebieskich.

Źródło artykułu: