- Nie chcę ukrywać faktu, że im bliżej emerytury, tym bardziej się boję i panikuję. Co się będzie działo po zakończeniu gry w piłkę nożną? Nie wiem. Każdemu zawodnikowi trudno jest przestać grać w piłkę - mówił Zlatan Ibrahimović w jednej z rozmów "Welt Am Sonntag".
Czas jest jednak nieubłagany nawet dla Zlatana. Szwedzka ikona ogłosiła właśnie koniec kariery. W niedzielny wieczór w Mediolanie nie obyło się bez łez.
Veni Vidi Vici
Styczeń 2020 roku. 38-letni Ibrahimović, po, wydawałoby się, emeryturze w MLS, wraca do Europy by odbudować potęgę Milanu.
ZOBACZ WIDEO: Polak wygrał Ligę Mistrzów! Jaki będzie kolejny krok?
Jego przydatność sportowa wzbudza jednak wątpliwości. Czy tak zaawansowany wiekowo napastnik, dodatkowo po przejściu ciężkich kontuzji, w tym zerwaniu więzadła krzyżowego, znów da radę występować na topowym europejskim poziomie?
Wątpliwości nie miał za to oczywiście sam Zlatan. - Mój umysł jest nadal bystry, a ciało musi za nim nadążać - podkreślał.
I tak też było. Mimo, że dołączył do drużyny zimą, to i tak został jej drugim najlepszym strzelcem w sezonie, ustępując Ante Rebiciowi o zaledwie 1 trafienie. To jednak nie walor sportowy był tutaj najważniejszy. "Ibra" to przede wszystkim gwarancja nowej jakości i mentalności, w każdej szatni, w której się pojawia.
- Sprawiłem, że coś niemożliwego stało się możliwe. W głowie miałem tylko jeden cel, zrobić z moich kolegów z drużyny i trenera mistrzów Włoch, ponieważ złożyłem im obietnicę - mówił po tym, gdy w sezonie 2021/2022, po 11 latach (wówczas także piłkarzem Milanu był "Ibra") przywrócił "Rossonerich" na szczyt Serie A.
Lider w każdym calu
O mentalności Ibrahimovicia krążą dziś legendy. Szwed nie akceptuje słowa "porażka". Dobrze oddaje to anegdota przytoczona przez byłego kolegę "Ibry" z PSG, Syttlvaina Armanda.
- To był dzień, kiedy nie graliśmy najlepiej. Z korytarza można było usłyszeć "Ibrę". Ze złości rozerwał koszulkę. Patrzył na nas wszystkich, krzyczał po włosku, nie wszystko rozumieliśmy. Nadszedł Ancelotti i próbował go uspokoić. Po raz pierwszy widziałem, jak Ancelotti mówi tak głośno. Później bardzo się kochali, ale to był jedyny raz gdy widziałem, jak gracz w złości rozdziera koszulkę - wyjawił.
- Z nim na boisku każdy gra lepiej, ponieważ nikt nie jest na tyle odważny, by go zawieść. Nikt nie chce rozczarować "Ibry", każdy kto z nim grał wie co mam na myśli - mówił z kolei Albin Ekdal, partner Zlatana z reprezentacji Szwecji.
I nie jest to czcze gadanie. Wpływ Ibrahimovicia na Milan widoczny był niemal od razu. Zespół, który wcześniej ani razu nie pokonał rywali wyżej niż jedną bramką, nagle zaczął bezlitośnie demolować kolejne zespoły.
To jednak nie tak, że Szwed staje się jedynie tyranem, który nie ma litości dla kolegów z zespołu. W Mediolanie było wręcz przeciwnie. Bardzo chwalono możliwość gry z nim w jednej drużynie. Zachwycony był zwłaszcza Rafael Leao.
- Ibrahimović jest dla mnie jak starszy brat. Odkąd do nas dołączył, rozmawia ze mną, daje mi rady jak się rozwinąć, jak się ustawiać w polu karnym - podkreślał niejednokrotnie.
Zresztą porównanie do starszego brata również nie jest przesadzone. Gdy ważyły się losy Leao w Mediolanie, "Ibra" zdecydował się obniżyć swój własny kontrakt, by klub mógł zaoferować zadowalające warunki Portugalczykowi.
Ferrari wśród Fiatów
Nie dla wszystkich "Ibra" był jednak równie wspaniałomyślny. Dziś każdy już doskonale zna historię jego nieudanej przygody z Barceloną, w której głównym problemem były jego relacje z Pepem Guardiolą.
- Kto sprowadza mnie do klubu, kupuje Ferrari, a do takiego auta tankuje się najlepszą benzynę i wciska gaz do dechy. Guardiola wlewał we mnie ropę i wybierał się na spacer na wieś. Powinien sobie kupić fiata - ten cytat na stałe zapisał się w historii futbolu.
Podobną retorykę stosował także w trakcie swojego pobytu za oceanem. - MLS nie dorównuje europejskiemu futbolowi. Wcześniej grałem z piłkarzami na moim albo zbliżonym poziomie. Tutaj jestem jak Ferrari wśród Fiatów - mówił.
Respektu nie czuł także przed selekcjonerem reprezentacji narodowej, Janne Anderssonem. "Ibra", który początkowo zrezygnował z gry w kadrze po nieudanym Euro 2016, nagle zapragnął powrotu. Andersson, przynajmniej z początku, był jednak temu niechętny. Co na to wszystko Zlatan? Zapewniał, że to on zadecyduje czy wraca do kadry czy nie, Andersson natomiast odpowiadał, że nie mieli żadnego kontaktu i nie bierze Ibrahimiovicia pod uwagę.
Efekt? W marcu 2021 roku, po 5 latach przerwy, wraca do reprezentacji. Niestety jednak, z udziału w upragnionym Euro wyeliminowała go kontuzja kolana.
Czas dogoni każdego
Ostatnie lata pokazały bowiem, że nawet Zlatan nie jest w stanie wiecznie oszukiwać upływającego czasu.
"Ibra", który początkowo był kluczową postacią Milanu także na boisku, coraz częściej musiał odwiedzać kolejne gabinety lekarskie. Mistrzowski sezon 2021/2022 był ostatnim, w którym był w stanie przezwyciężyć problemy zdrowotne. Jednak i to przy ogromnym poświęceniu.
- W ciągu 6 miesięcy wziąłem ponad 20 zastrzyków. Raz w tygodniu, przez pół roku, opróżniałem kolano z wody. Codziennie też brałem środki przeciwbólowe. Z powodu bólu prawie nie spałem. Nigdy tak bardzo nie cierpiałem, zarówno na boisku jak i poza nim - zdradził po tym, jak Milan zapewnił sobie upragnione Scudetto.
W obecnych rozgrywkach natomiast uzbierał już zaledwie 144 minuty w 4 meczach. Mimo to zdołał zapisać się w historii rozgrywek, zostając najstarszym strzelcem gola, gdy w meczu z Udinese skutecznie egzekwował rzut karny.
Dla "Ibry" zawsze jednak najważniejsze było zwycięstwo. Na swoim koncie ma niezliczoną ilość pucharów, w tym 12 mistrzostw kraju z 5 różnymi klubami w 4 krajach. Jedynym brakującym trofeum w jego karierze jest to, za wygranie Ligi Mistrzów. On sam zapewne stwierdziłby dziś jednak, że to "Liga Mistrzów nie zasługiwała na Zlatana".
Czytaj także:
- Polskie piłkarki z szansą na wygranie Ligi Mistrzyń pierwszy raz w historii. Na drodze wielka FC Barcelona
- Zginął w wojnie z Rosją. Ukrainiec grał w polskim klubie