To były pełne emocji chwile na San Siro w Mediolanie w niedzielny wieczór, podczas którego AC Milan mierzył się z Hellasem Weroną. Gospodarze wygrali ten mecz 3:1, ale nie samo spotkanie było głównym wydarzeniem tego dnia. Cała uwaga skupiona została na Zlatanie Ibrahimoviciu, który oficjalnie ogłosił zakończenie kariery.
Za 41-letnim Szwedem trudny sezon, w którym więcej pauzował niż grał ze względu na kontuzje. "Ibra" postanowił powiedzieć "pas" i schodzi z piedestału w glorii chwały. W swojej karierze reprezentował wiele klubów i gdy wydawało się, że udał się już na sportową emeryturę do Major League Soccer, gdzie reprezentował Los Angeles Galaxy (lata 2018 - 2019), wrócił do Europy i jeszcze potrafił grać na najwyższym poziomie w Milanie.
Kibice zafundowali mu piękne pożegnanie, a na twarzy nawet takiego twardziela, na jakiego kreuje się sam Zlatan, wyraźnie widać było wzruszenie. Potem jednak na konferencji prasowej Szwed nie stronił od żartów, a jeden z nich dotyczył Mino Raioli.
To włoski agent piłkarski, który zmarł w kwietniu zeszłego roku. Przez wiele lat reprezentował on interesy wielu piłkarskich gwiazd, w tym właśnie Zlatana Ibrahimovicia.
- Wszystko co robiłem, robiłem z Mino, nawet poza piłką nożną. Dzieliłem się z nim moimi rzeczami, nawet jak byłem sam i nie miałem nikogo przy sobie. Po tym, jak wydarzyła się jego tragedia, nic już nigdy nie było takie samo - rozpoczął Szwed, którego cytuje serwis milannews.it. - Gdyby to zależało od niego, dalej grałbym w piłkę, bo on chciałby prowizji. Przepraszam Mino, ale taka jest prawda - dodał Ibrahimović, po czym się roześmiał i rozładował napięcie na konferencji.
Czytaj również:
To mógł zrobić tylko Ibrahimović. Tak uciszył kibiców [WIDEO]
Zlatan Ibrahimović żegna się z futbolem
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: fenomenalny strzał w Ameryce Południowej. Prawdziwe "golazo"!