Na katarskich boiskach reprezentanci Maroka zaskarbili sobie sympatię kibiców z całego świata. Podopieczni Walida Regraguiego jako pierwszy afrykański zespół w historii zagrali w półfinale mundialu, po czym otarli się o brązowy krążek. Zawodnicy sprawili dużą niespodziankę i wiele ich nazwisk trafiło na listę życzeń czołowych europejskich klubów. Jednym z nich był Sofyan Amrabat.
Niewiele jednak brakowało, a nigdy nie zagrałby w marokańskiej kadrze. Młodszy z braci Amrabatów poszedł w ślady Nordina i ciężko pracował, by zostać profesjonalnym piłkarzem. Pomimo dziewięciu lat różnicy, wyglądają niemal jak bliźniacy. Obaj wychowywali się w Holandii i zbierali pierwsze szlify w drużynach młodzieżowych HSV Zuidvogels, później ich losy potoczyły się zupełnie inaczej.
Na mundialu rozwinął skrzydła
Na samym początku kariery odrobinę lepszą renomą cieszył się Nordin, który równocześnie zmywał naczynia i pracował dorywczo, pomagając rodzicom w utrzymaniu domu. Już w młodym wieku został wypatrzony przez skautów Ajaksu Amsterdam. Sofyan Amrabat najpierw musiał przebić się do drużyny FC Utrecht, żeby wylądować w utytułowanym Feyenoordzie Rotterdam. Pomocnik może pochwalić się występami w reprezentacji Holandii do lat 15, zaś potem został przechwycony przez Afrykańczyków.
Do ostatniej chwili Holendrzy walczyli z Marokańczykami, lecz gracz ostatecznie nie zgodził się reprezentować barw "Oranje". Nic nie wskórał nawet Dick Adovcaat, były selekcjoner, który osobiście próbował nakłonić Amrabata do zmiany zdania. Ten pozostał niewzruszony i postanowił grać na rzecz pozornie słabszej drużyny narodowej.
ZOBACZ WIDEO: Tego brakowało Bayernowi. Lewandowski zdradził kulisy
Tylko pozornie, ponieważ podczas turnieju rozegranego w Katarze Amrabat i spółka zaprezentowali się wręcz rewelacyjnie. Prawie w każdym z sześciu mundialowych spotkań rozegrał po 90 minut. Wyjątkiem był mecz z Hiszpanią, gdzie ze względu na dogrywkę spędził na placu gry aż 120 minut. Jego pogoń za Kylianem Mbappe w starciu z Francją stała się viralem w mediach społecznościowych.
Ważnym atutem Amrabata jest wszechstronność. Zaczynał przecież w roli bardziej wysuniętego piłkarza, ale na szersze wody wypłynął grając na pozycji defensywnego pomocnika. Zresztą zanim ukształtował się jako gracz, przyglądał się wielu wybitnym pomocnikom, zaczynając od Zinedine'a Zidane'a, przez Andresa Iniestę i Xaviego, po Thiago Mottę.
Były piłkarz Feyenoordu i holenderskiego Club Brugge na Półwyspie Apenińskim zakotwiczył cztery lata temu, kiedy zasilił szeregi Hellasu Werona. W 2020 roku ACF Fiorentina przeznaczyła na jego transfer prawie 20 milionów euro i była to świetna inwestycja. Od tamtego czasu wartość rynkowa 48-krotnego reprezentanta kraju znacznie wzrosła.
Pod lupą Katalończyków
W koszulce Fiorentiny w dalszym ciągu występuje z numerem "34", co jest wyjątkowym gestem wobec Abdelhaka Nouriego. Przyjaciel Amrabata w trakcie meczu Ajaksu doznał trwałego uszkodzenia mózgu i choć został wybudzony ze śpiączki, to o powrocie do futbolu może niestety zapomnieć. Na każdym kroku filar "Violi" przekazuje mu wsparcie w różny sposób.
Pytanie brzmi: jak długo jeszcze będzie grał w Serie A? Po niezwykle udanych mistrzostwach świata, miał na stole mnóstwo atrakcyjnych ofert. Zgłosiło się po niego trzech europejskich gigantów, w tym Manchester United czy Chelsea FC. Najbardziej konkretna w swoich staraniach była natomiast FC Barcelona, o czym opowiedział Nordin Amrabat na łamach "Voetbal Primeur".
- Prezydent klubu w trakcie turnieju powiedział, że nie sprzeda Sofyana. Myślałem, że chce po prostu wywindować cenę. Barcelona miała problemy finansowe i dlatego nie mogła sobie pozwolić na transfer. Sofyan naprawdę miał nadzieję, że transakcja dojdzie do skutku, Fiorentina wykluczyła taką możliwość. Nie zamierzali puścić swojego czołowego zawodnika. Latem możemy ponownie porozmawiać o transferze - zapowiedział brat wschodzącej gwiazdy.
Gdy stało się jasne, że z FC Barcelony odchodzi Sergio Busquets, na Camp Nou wrócił temat transferu Amrabata. Klub Roberta Lewandowskiego jak tlenu będzie potrzebował piłkarza o takiej charakterystyce. Zgodnie z doniesieniami "Sportu", Manchester United nie daje za wygraną, aczkolwiek otoczenie 26-latka cierpliwie czeka na ruch ze strony "Blaugrany". Debiut w stolicy Katalonii byłby spełnieniem marzeń dla zawodnika związanego z Fiorentiną.
Ewentualna wygrana w Lidze Konferencji Europy może sprawić, że działacze FC Barcelony musieliby głębiej sięgnąć do kieszeni. W drodze do decydującego meczu ACF Fiorentina wyeliminowała między innymi Lecha Poznań i teraz zagra o triumf w Lidze Konferencji Europy z West Ham United. Drużyna stoi przed trudnym wyzwaniem. Fani z Florencji zdążyli zapomnieć o zwycięstwie w Pucharze Zdobywców Pucharów w 1961 roku.
W środowy wieczór przekonamy się, jak potencjalny następca Busquetsa spisze się w finale Ligi Konferencji Europy. Spotkanie pomiędzy ACF Fiorentiną a West Ham United rozpocznie się o godz. 21:00. Transmisję z tego wydarzenia przeprowadzi platforma Viaplay. Relacja tekstowa na WP SportoweFakty.
Czytaj więcej:
Duży głód z obu stron. Klub Łukasza Fabiańskiego powalczy w finale Ligi Konferencji Europy
UEFA straciła cierpliwość. Wyrzuciła klub z pucharów