Juergen Klopp dla WP: To, co osiągnął Kuba, zasługuje na najwyższy szacunek. Kocham go!

Getty Images /  Jan Kruger / Stringer / Na zdjęciu Juergen Klopp
Getty Images / Jan Kruger / Stringer / Na zdjęciu Juergen Klopp

W piątek Jakub Błaszczykowski rozegrał ostatni mecz w kadrze. Z tej okazji WP SportoweFakty rozmawiały z Juergenem Kloppem, jednym z najlepszych trenerów świata, który miał ogromny wpływ na karierę byłego piłkarza BVB. Klopp mówi wprost: Kocham Kubę!

Był jednym z najważniejszych, a może nawet najważniejszym trenerem w karierze Jakuba Błaszczykowskiego.

Juergen Klopp pomógł wejść Kubie na najwyższy poziom, ale Błaszczykowski też bardzo pomógł Kloppowi, bo był jednym z najważniejszych piłkarzy jego legendarnej Borussii Dortmund.

I choć od dawna Klopp i Błaszczykowski nie pracują razem, to cały czas mają do siebie ogromny szacunek. Kiedy WP SportoweFakty wysłały do niemieckiego trenera zapytanie, czy zgodziłby się na rozmowę z okazji pożegnalnego meczu Kuby w kadrze, odpowiedź nadeszła natychmiast.

ZOBACZ WIDEO: Błaszczykowski nigdy się nie zastanawiał. Wysłał koszulkę z boiska

"Jeśli chodzi o Kubę, to mógłbym nawet wsiąść w samochód i przyjechać do Polski, aby udzielić ci o nim wywiadu. Ale zadzwoń jutro, pogadamy przez telefon".

Jeden z najlepszych trenerów świata dotrzymał słowa. Szczerze i szczegółowo opisał nam swoje relacje z Kubą, opowiedział, jak razem "rośli" z Borussią, obiecał też, że kiedyś wróci do... Krakowa. Choć nie w roli trenera Wisły.

Piotr Koźmiński, dziennikarz WP SportoweFakty: Na początek proste pytanie: słyszy pan Jakub Błaszczykowski i…?

Juergen Klopp, były trener 1. FSV Mainz, Borussii Dortmund, obecnie Liverpoolu, zwycięzca Ligi Mistrzów z Liverpoolem, finalista LM z Borussią, mistrz Anglii, dwukrotnie wybierany najlepszym trenerem świata:

Zacznę nieco inaczej. Kiedy napisałeś do mnie we wtorek wieczorem z prośbą o wywiad, akurat grałem z żoną i przyjaciółmi w jedną z naszych ulubionych gier. Zacząłem odpisywać, ale inni namawiali mnie, żebym nie siedział w telefonie, tylko szybko wrócił do grania. W końcu jednak powiedziałem: "Ale to ważne, tu chodzi o Kubę!". To zmieniło postać rzeczy. Bo Jakub Błaszczykowski to jest ktoś, kogo kocham! To ktoś, z kim kochałem pracować ze względu na jego wielkie umiejętności i charakter.

Było dla mnie olbrzymią przyjemnością prowadzić tego piłkarza. Ale wiesz, co tak naprawdę jest w tym wszystkim najważniejsze? Nie myślę teraz o tym, ile razem wygraliśmy, jak to było na boisku, choć o tym zaraz pewnie porozmawiamy. Mam na myśli coś innego…

A mianowicie?

Najważniejsze tak naprawdę jest to, czy po wielu latach pracy z kimś możesz powiedzieć o waszej relacji, że jesteście przyjaciółmi. A ja tak mogę powiedzieć o mnie i o Kubie. I według mnie to jest najlepsza odpowiedź na pytanie, jakie mieliśmy relacje.

OK, nie będę ukrywał, od dawna się nie widujemy, ja jestem zajęty, Kuba jest zajęty. Ale to niczego nie zmienia. Śledzę to, co się u niego dzieje, wiem, że wrócił do klubu, który kocha, wiem, że w Wiśle nie układało się ostatnio najlepiej. Ale jeszcze raz: po wielu latach wspólnej pracy mogę powiedzieć, że do dziś jesteśmy przyjaciółmi. A to dla mnie bardzo ważne.

W biografii Kuby stwierdził pan nawet, że był dla pana jak syn. Choć wiadomo, że relacje między ojcem a synem też bywają burzliwe.

Ależ oczywiście że tak! Z Kubą nie miałem najmniejszych problemów. No dobra, poza tym, że nie zawsze zgadzał się z moimi decyzjami (śmiech).

Ma pan na myśli sytuację z Mario Goetze?

Dokładnie tak! W pewnym momencie Kuba pomyślał, że może stracić miejsce w składzie na rzecz Goetze, który zaczął odgrywać coraz większą rolę w drużynie. W końcu doszło do rozmowy między mną a Kubą. Powiedziałem mu: Kuba, co ty mówisz?! Myślisz, że Goetze może grać tylko na twojej pozycji? Przecież Mario może obskoczyć kilka miejsc na boisku. Nie martw się o to, że on ci może zabrać miejsce, po prostu graj jak najlepiej!

To był przełomowy moment?

Myślę, że ta rozmowa przyniosła owoce. Bo Kuba stał się jednym z najważniejszych piłkarzy jednego z najmocniejszych zespołów w historii Borussii Dortmund. I powiem to bardzo wyraźnie, albo wrócę do twojego pytania: kiedy słyszę Jakub Błaszczykowski, to na mojej twarzy, również teraz, pojawia się po prostu duży uśmiech.

Zdobyliście razem z Kubą dwa tytuły mistrzowskie. Jak by pan określił jego wkład w te sukcesy?

Jako ogromny. Choć jego początki w klubie wcale nie były takie łatwe. Przyszedł tu przede mną, a ja zastałem taką sytuację, że Kuba miał często problemy mięśniowe. I naprawdę sporo czasu poświęciliśmy, pod wieloma względami, żeby zmienić tę sytuację, co się na szczęście w bardzo dużej mierze udało.

Natomiast jeszcze raz: był jednym z najważniejszych piłkarzy jednego z najwspanialszych zespołów w historii BVB. To o czymś świadczy. Przecież jego współpraca z Piszczkiem na prawej stronie była wręcz modelowa. Dzięki nim długo mieliśmy najlepszą prawą stronę w Bundeslidze!

Kiedy zapytałem Hansa-Joachima Watzke, prezesa Borussii, o jego ulubiony moment związany z Kubą, to podał maj 2011, mecz 32. kolejki u siebie, gdy zapewniliście sobie tytuł mistrzowski. A pan który moment Błaszczykowskiego najlepiej zapamiętał?

Było ich tak wiele, że ciężko mi wybrać tylko jeden. Choć spróbuję. Tak przeczesując teraz pamięć, przypomina mi się mecz z HSV Hamburg. Wtedy, już w dodatkowym czasie gry, Kuba strzelił gola, który miał spore znaczenie w kontekście zdobycia przez nas tego pierwszego tytułu. W tamtym meczu Błaszczykowski dał nam remis 1:1 pięknym wolejem posyłając piłkę do siatki po przedłużeniu wrzutki przez Owomoyelę.

A skoro o tamtej Borussii rozmawiamy... Eh, co to był za zespół. Przecież my nie byliśmy wtedy faworytami, nie mieliśmy super szerokiej kadry, a jednak okazywaliśmy się najlepsi.
Mieliśmy wtedy wielu młodych piłkarzy, zwłaszcza z rocznika 1988, a Kuba okazał się jednym z liderów tych trochę starszych graczy.

Bardzo nam wtedy pomógł nie tylko umiejętnościami, ale i charakterem. Tak sobie myślę, co jeszcze moglibyśmy wygrać, gdyby nie zaczęli odchodzić od nas tacy piłkarze jak Sahin czy Lewandowski.

Wspomniał pan o charakterze Kuby. Wszyscy wiemy, jak trudna jest jego osobista historia. Czy ze względu na to traktował pan go nieco inaczej niż innych? Nie wiem, może z większą wyrozumiałością.

Kiedy przyszedłem do Borussii, nie znałem tej historii. Opowiedział mi ją prezes Watzke. Ale tak jak mówisz: wszyscy wiemy, o co chodzi. Nie ma więc i nie było potrzeby mówić o tym bezpośrednio. Nie powiedziałbym, że przez to traktowałem Kubę inaczej. Ale… Gdy się już dowiedziałem o tym, to zdałem sobie sprawę, że jednego mu nie mogę zrobić. Nigdy nie mogę go oszukać. Tak do tego podchodziłem. Że jeśli coś Kubie powiedziałem, to musiałem się tego trzymać, musiałem dotrzymać słowa.

Jakub Błaszczykowski zapisał piękną kartę w polskiej kadrze. W piątek zamknie jej ostatni rozdział
Jakub Błaszczykowski zapisał piękną kartę w polskiej kadrze. W piątek zamknie jej ostatni rozdział

Czytałem, że po finale Ligi Mistrzów Kuba mógł opuścić Borussię, miał konkretną ofertę z Juventusu, ale to było po odejściu Goetze i poprosił go pan, żeby chociaż on pana nie opuszczał. Tak było?

Jestem już starym człowiekiem, nie wszystko pamiętam. Mam też taką "urodę", że szybko zapominam to, co złe, negatywne. Tyle było tych zdarzeń, rozmów z piłkarzami, niedoszłych transferów… Ale mogło tak być. Natomiast pamiętam inną historię. Kiedy Mario Goetze odchodził do Bayernu, miałem konferencję prasową, obok mnie siedział Kuba. I mówiłem wtedy dziennikarzom: nie mogę sprawić, aby Mario chciał dalej ze mną pracować, skoro woli Guardiolę i Bayern. Nie zmienię się, nie będę grał takiej tiki taki jak Pep. Ale cieszę się za to, że Kuba chce ze mną zostać.

A jak pan ocenia karierę Kuby w całokształcie? Powinien być z niej zadowolony w stu procentach, czy mógł osiągnąć więcej? Wiadomo, że trochę hamowały go kontuzje.

Moim zdaniem Kuba powinien być w stu procentach zadowolony z tego, co osiągnął. Powtarzam: w stu procentach. Droga, którą przeszedł, gdzie doszedł, zasługuje na najwyższe uznanie. Jak mówiłem: dla mnie to coś wspaniałego, że mogłem mu pomóc, że stał się jednym z tych piłkarzy Borussii, którzy wznieśli się na bardzo wysoki poziom. I na taki poziom wznieśli też klub.

A kontuzje? Miewał problemy mięśniowe, ale z drugiej strony w swoim szczycie, między 25 a 28 rokiem życia aż tak wiele tych urazów nie było. Kuba był wtedy, jak to się mówi, "on fire"  Poza tym, kontuzje mięśniowe są bardzo charakterystyczne dla tak szybkich piłkarzy jak Kuba. Ale jego całokształt? Dla mnie miał super karierę i powinien być z niej dumny.

W ogóle, gdy pomyślę o "moim" polskim tercecie... Jakich ja miałem od was graczy! Piszczek, Błaszczykowski, Lewandowski. Tyle mi dali na boisku, a jeszcze dzięki nim liznąłem trochę polskiego. "Dzień dobry", "dziękuję" i to, co najlepiej zapamiętałem od nich: "rusz dupę!". Tyle dobrych wspomnień mnie wiąże z tymi chłopakami…

Na koniec proszę mi pozwolić zażartować. Kuba jest współwłaścicielem Wisły, niewykluczone, że prędzej czy później klub będzie szukał nowego trenera. Byłby pan zainteresowany? Tylko nie wiem, czy byście się co do pensji dogadali.

Nie dam rady! Jestem bardzo zajęty, mam jeszcze trzy lata kontraktu z Liverpoolem i jestem tu bardzo szczęśliwy. Ale wiesz co? Mam taki plan, który chcę zrealizować po zakończeniu kariery trenerskiej. I wtedy chętnie wrócę do Krakowa.

Jaki to plan?

Chodzi mi po głowie, aby po tym, jak już przestanę być trenerem, jeździć po świecie i odwiedzać moich byłych piłkarzy. Tak przez kilka dni sprawdzać, jak im się wiedzie. Odświeżać relacje, wspominać stare dobre czasy. Wtedy chętnie wpadnę do Kuby. A całkiem niedawno widziałem się z Łukaszem Piszczkiem, który przyleciał do mnie na wywiad. To było niezwykle sympatyczne spotkanie!

Mówiąc o Krakowie, użył pan słów: "chętnie tam wrócę". Wrócę?

Tak, bo już tam byłem! Lata temu obserwowałem w Krakowie w jednym z meczów Roberta Lewandowskiego. Przy okazji tego wypadu byłem na Rynku. Siedziałem w restauracji i podziwiałem to miejsce. Sam do siebie mówiłem wtedy: ależ to jest piękne miasto! Dlatego tak, bardzo chętnie kiedyś wrócę do Krakowa.

Rozmawiał Piotr Koźmiński, dziennikarz WP SportoweFakty

Boniek wprost o Błaszczykowskim
Polski talent ujawnia: Wracam

Źródło artykułu: WP SportoweFakty