W maju Lionel Messi rozpoczął promowanie Arabii Saudyjskiej. Sesję zdjęciową na Morzu Czerwonym opatrzył hasztagiem z nazwą "Visit Saudi". To był jednak dopiero wstęp do czegoś większego.
"Jego sesja zdjęciowa na Morzu Czerwonym prawdopodobnie przyniosła mu około 2 miliony dolarów, co było pierwszym krokiem do wypełnienia umowy z królestwem, która jest warta miliony więcej" - pisze "New York Times".
Z kontraktu wynika bowiem, że Messi może otrzymać od Arabii Saudyjskiej nawet 22,5 miliona euro w ciągu trzech lat. I to za niewielką pracę. Musi zaliczyć kilka występów reklamowych, wrzucić niewielką liczbę postów w mediach społecznościowych. Do tego musi spędzić wakacje w Arabii Saudyjskiej, co będzie finansowane przez kraj.
ZOBACZ WIDEO: Ależ przymierzyła. Gol stadiony świata
Najważniejsze dla władz jest to, by ludzie obserwujący Messiego widzieli, iż promuje właśnie Arabię Saudyjską.
"New York Times" podkreśla, że dokument zawiera również warunek ważny dla saudyjskich urzędników. Otóż Messi nie może powiedzieć niczego, co mogłoby skompromitować Arabię Saudyjską, a przypomnijmy, że to kraj, który spotkał się z powszechną krytyką świata za nieprzestrzeganie praw człowieka.
Messi najprawdopodobniej nie będzie grał w lidze saudyjskiej, ponieważ przeniesie się do amerykańskiego Interu Miami. Nie zmienia to faktu, że z Bliskim Wschodem jego kontakty są bardzo dobre.
Czytaj także:
Maciej Rybus zmienia klub. Ujawniono jego zarobki