Takiego obrotu spraw nie spodziewali się chyba nawet najwięksi pesymiści. Piłkarze reprezentacji Polski prowadzili już w Kiszyniowie z Mołdawią 2:0, aby przegrać ostatecznie ze... 171. drużyną rankingu FIFA.
Rywale do odrabiania strat rzucili się po fatalnym błędzie Piotra Zielińskiego. Po zakończeniu spotkania przyznał się do pomyłki.
- Myślę, że to niestety zaczęło się ode mnie - powiedział Zieliński w rozmowie z TVP Sport. - To ja obudziłem zespół Mołdawii. Biorę to na siebie. Nie można robić strat w takiej części boiska, gdzie praktycznie całą drużyną byliśmy na połowie przeciwnika - dodał pomocnik reprezentacji Polski.
ZOBACZ WIDEO: Co on zrobił?! Bramkarz kompletnie się tego nie spodziewał
Reprezentacja Mołdawii - jak przyznał Zieliński - do strzelenia bramki nie miała nic do powiedzenia. Pomocnik jest zdania, że rywale czekali na taki moment, a on sprezentował im okazję, od której wszystko się zaczęło.
- Rozmawialiśmy, żebyśmy byli skoncentrowani, że mecz nie jest jeszcze skończony. Za łagodnie do tego podszedłem, no i fatalna strata i się zaczęło - tłumaczył.
- Była sytuacja, gdzie mogliśmy strzelić na 3:1, ale się nie udało. Potem dwie akcje fatalne i przegrywamy mecz w kuriozalnych okolicznościach. To niewytłumaczalne - mówił dalej.
Sytuacja Biało-Czerwonych jest bardzo trudna. Zajmują obecnie 4. miejsce w grupie i do drugiej Albanii tracą już trzy "oczka". Kolejne spotkanie rozegrają 7 września z Wyspami Owczymi.
- My musimy wygrać teraz wszystkie mecze. Taka jest sytuacja, sami sobie to stworzyliśmy. Mam nadzieję, że pokażemy charakter i wyjdziemy z tego - zakończył "Zielu".
Czytaj także:
- Blamaż Polaków. Eksperci grzmią
- Kryminał, zbrodnia i kompromitacja! Jak oni mogli to zrobić?!