Takiego obrotu spraw nie spodziewali się chyba nawet najwięksi pesymiści. Piłkarze reprezentacji Polski prowadzili już w Kiszyniowie z Mołdawią 2:0, aby przegrać ostatecznie ze... 171. drużyną rankingu FIFA. W teorii to nie miało prawa się wydarzyć, gdyż kadra Polski wyceniana jest na 222 mln euro, a reprezentacji Mołdawii zaledwie na 15 mln. A jednak.
Biało-Czerwoni znaleźli się w niezwykle skomplikowanej sytuacji i kwestia awansu na Euro 2024 stanęła pod dużym znakiem zapytania. Doskonale zdaje sobie sprawię z tego Jakub Kiwior, który po wtorkowej klęsce był mocno załamany.
- Nie wiem, co się stało. Straciliśmy jedną bramkę i gra przestała się nam układać. Potem dostaliśmy drugą, następnie trzecią. Chcieliśmy bardzo, ale sami nie jesteśmy w stanie odpowiedzieć, o co chodziło i dlaczego tak wyszło - powiedział obrońca dla TVP Sport.
ZOBACZ WIDEO: Ależ przymierzyła. Gol stadiony świata
[b]
[/b]
Defensor Arsenalu podkreśla, że ciężko będzie zapomnieć im o tym wieczorze. Teraz wszyscy piłkarze udadzą się na urlopy, jednak pierwsze wakacyjne dni będą dla nich bardzo trudne.
- Przyjechaliśmy tu z nastawieniem, żeby zakończyć sezon zwycięstwem. Cieszymy się, że mieliśmy taki doping na trybunach i tyle osób przyjechało tu dla nas. Dlatego możemy jedynie przeprosić kibiców. Na pewno nie takiego wyniku oczekiwali. Ciężko jest mi cokolwiek powiedzieć - dodał Jakub Kiwior.
Kolejny mecz eliminacyjny Polacy rozegrają dopiero 7 września. Na PGE Narodowym podejmować będą Wyspy Owcze.
Zobacz także:
"To ja obudziłem zespół Mołdawii". Samokrytyka Piotra Zielińskiego
Jan Bednarek przemówił do kibiców po blamażu kadry [WIDEO]