Ta informacja ścięła z nóg trenera i działaczy Lecha Poznań. Ówczesny mistrz Polski kilka godzin przed startem pierwszego spotkania ćwierćfinału Ligi Konferencji Europy z włoską Fiorentiną dostał od UEFA informację o zawieszeniu Bartosza Salamona. Było to 13 kwietnia i miało związek z wcześniejszym wykryciem u niego chlortalidonu. Ta substancja jest stosowana w leczeniu nadciśnienia tętniczego i chorób serca. Z perspektywy dopingowej może być wykorzystana, by wypłukać inne substancje zabronione, które mogły być użyte wcześniej.
Choć chlortalidon wykryto u Salamona wcześniej, bo już po starciu 1/8 finału LKE z Djurgardens, to dopiero w dniu pierwszego ćwierćfinału UEFA go zawiesiła. Trenerowi zostało dziesięć godzin, by ustalić, jak zastąpić jednego z najważniejszych graczy.
- Timing tej decyzji był skandaliczny. Poczułem się oszukany - grzmiał w rozmowie z Interią Piotr Rutkowski, właściciel Lecha.
ZOBACZ WIDEO: Robert Lewandowski straci opaskę kapitana reprezentacji Polski?
Przedstawiciel zabrał głos
Salamon i klub odwołali się od decyzji UEFA o zawieszeniu. Piłkarz zwrócił się też o zbadanie próbki B. Gdyby ta nie wykazała obecności niedozwolonego środka, zawieszenie byłoby automatycznie zdjęte. Tak tłumaczył nam w kwietniu Michał Rynkowski, szef polskiej agencji antydopingowej.
Problem w tym, że nadal nie zbadano drugiej próbki z badania antydopingowego Salamona. Zawodnik wciąż jest poza składem, a zawieszenie zakazuje mu nawet treningów z zespołem. Drużyna wróciła do zajęć po wakacjach, a pod koniec lipca przystąpi do gry w eliminacjach europejskich pucharów.
- W temacie Salamona nie ma żadnych nowych informacji - przekazał na wtorkowej konferencji prasowej Maciej Sypuła z biura prasowego Lecha.
"To niespotykane"
W połowie lipca zakończy się zawieszenie Salamona. Nadal nie wiadomo, czy do tej pory UEFA zdąży zbadać drugą próbkę, której wynik zdecydowałby o dalszym toku postępowania antydopingowego. Bez tego postępowanie stoi w martwym punkcie.
- W sprawie Salamona również nie dostaliśmy żadnych nowych informacji od UEFA - przekazuje nam Rynkowski, szef POLADA. - Nasza korespondencja zatrzymała się na wiadomości o zawieszeniu piłkarza w dniu meczu z Fiorentiną - dodaje.
Szef Polskiej Agencji Antydopingowej zastanawia się nad działaniem europejskiej federacji, która wykonała badanie polskiego zawodnika.
- To niespotykane. Zwykle wymiana wiadomości między zawodnikiem a organem antydopingowym jest intensywna. Jestem nieco zaskoczony, ale może wynikać to ze złożoności sprawy Salamona i być może dlatego UEFA nie podejmuje żadnych kroków, które mogłaby ujawnić opinii publicznej - uzupełnia.
Pierwszy mecz w europejskich pucharach Lech rozegra 27 lipca. Wtedy u siebie zagra w ramach II rundy eliminacji LKE z Żalgirisem Kowno.
Maciej Siemiątkowski, dziennikarz WP SportoweFakty
Czytaj też:
Michniewicz ściągnie do swojego klubu reprezentanta Polski? "Był telefon"
Oficjalnie: Tottenham Hotspur potwierdził wielki transfer