Ta porażka nie miała prawa się przydarzyć. Piłkarze reprezentacji Polski prowadzili już w Kiszynowie z Mołdawią 2:0, aby ostatecznie zejść z boiska przy wyniku 2:3. W ten sposób Biało-Czerwoni mocno skomplikowali sobie drogę do awansu na Euro 2024.
- Nie da się obok tego meczu przejść do porządku dziennego - przyznał Grzegorz Lato w rozmowie z TVP Sport. - Prowadziliśmy 2:0 i to uśpiło naszych piłkarzy. Wyszli rozkojarzeni na drugą połowę. Jak powiedział sam Jan Bednarek, myślami byli już na rajskich wakacjach pod palmami - dodał.
Były prezes PZPN jest zdania, że zawodnicy Fernando Santosa całkowicie oddali pole rywalom. Żaden z obrońców nie brał odpowiedzialności za grę formacji defensywnej. Fatalny błąd popełnił chociażby Tomasz Kędziora.
ZOBACZ WIDEO: Nie dostał powołania do kadry. Zamiast w Mołdawii tak spędzał czas
Grzegorz Lato uważa, że w kadrze brakuje zawodników z charyzmą i porażka z Mołdawią o tym świadczy. Podkreślił, że nie może być mowy o żadnym odpuszczaniu.
- W naszym zespole nie ma człowieka, który wyszedłby przed szereg i ryknąłby na towarzystwo. W każdej drużynie musi być ktoś taki, kto zareaguje na boiskowe wydarzenia - tłumaczył.
Po meczu w Kiszynowie dostało się także Fernando Santosowi. Były prezes PZPN uważa jednak, że nieważne, jak utytułowany trener będzie prowadził kadrę, niczego nie osiągnie, jeżeli brakuje mu odpowiednich wykonawców planu.
- Uważam, że reprezentację powinien prowadzić polski trener. On lepiej dotrze do zawodników. Poza tym mieliśmy Leo Beenhakkera, Paulo Sousę i zawsze kończyło się tak samo. Jak Beenhakker zaczął nas pouczać to myślałem, że mnie szlag trafi! - zakończył.
Kolejny mecz reprezentacja Polski rozegra 7 września. Wtedy Biało-Czerwoni w eliminacjach Euro 2024 podejmować będą Wyspy Owcze.
Czytaj także:
- Kosmos. Wyliczyli, ile będzie kosztował transfer Mbappe
- Kolejna afera w Motorze Lublin. Goncalo Feio znów wywołał burzę