Zakończyła się fantastyczna seria Piasta Gliwice, choć po 45 minutach meczu z Lechem Poznań nic na to nie wskazywało. Gospodarze prowadzili z Kolejorzem 1:0 po skutecznie wykonanym rzucie karnym przez Patryka Dziczka.
Jednak w pierwszej akcji po przerwie Piast stracił piłkę przed własnym polem karnym, Joel Pereira podał do Filipa Marchwińskiego, a ten doprowadził do wyrównania.
- Graliśmy z klasowym rywalem i mogę być zadowolony z postawy drużyny, ale poza początkiem drugiej połowy. Niepotrzebnie straciliśmy piłkę przed własnym polem karnym. Teraz łatwo się to mówi, a to jest częścią futbolu. Nie zmienia to faktu, że zbyt łatwo daliśmy sobie strzelić gola na 1:1. Zamiast sprawić, że przeciwnik będzie się denerwował, że przegrywa, to daliśmy im wiatru w żagle - komentował trener Aleksandar Vuković na konferencji prasowej.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: pękniesz ze śmiechu. To najgorszy rzut karny w historii?
To pierwsza przegrana Piasta w PKO Ekstraklasie od 19 lutego. Wtedy z trzech punktów zdobytych w Gliwicach cieszyła się Legia Warszawa. Następnie Piast zanotował serię dziesięciu zwycięstw i trzech remisów.
- Szkoda tego wyniku. Trzeba to przyjąć i pracować dalej, choć mecz mógł skończyć się remisem - mówił Vuković.
Gliwiczanie mogli żałować przede wszystkim ostatniej akcji w meczu, gdy Arkadiusz Pyrka nie trafił do bramki z metra. - Lech potrafił strzelić dwa gole w okresie, gdy miał przewagę. My też mieliśmy bardzo dobre sytuacje, ale nic nie chciało wpaść. Tak czasami bywa - przyznał szkoleniowiec Piasta.
Szukał jednak powodów do optymizmu. - Znowu postawiliśmy klasowemu przeciwnikowi trudne warunki. Lech musiał mieć nie tylko bardzo dobrze dysponowanego Filipa Marchwińskiego, ale też trochę szczęścia - zakończył.
CZYTAJ TAKŻE:
Trener Lecha był zaskoczony grą Piasta. Spodziewał się czegoś innego
Nieoficjalnie: Fernando Santos dogadał się z klubem z Arabii Saudyjskiej!