Po 71. minutach gry Raków Częstochowa prowadził z Karabachem Agdam 2:0. Wystarczyły jednak dwie minuty, by zespół z Azerbejdżanu doprowadził do remisu. Mimo to mistrz Polski ostatecznie zwyciężył 3:2, bo przepięknym trafieniem w doliczonym czasie gry popisał się Sonny Kittel.
- Bardzo mnie to boli, bo po 2:0 tak trochę głupio stracić dwie bramki. Musimy się lepiej zachować, być mądrzejsi w takich sytuacjach, przeanalizować to co się stało i nie powtarzać takich błędów - przyznał kapitan częstochowskiego zespołu Zoran Arsenić w pomeczowej rozmowie z TVP Sport.
Wszystko wskazywało na to, że po pierwszym meczu Raków pojedzie na teren Karabachu bez żadnej zaliczki. Po bramkarz gości żadna z drużyn nie miała okazji, by wyjść na prowadzenie. Jednak za sprawą niemieckiego pomocnika mistrz Polski ma przewagę.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Jak tego nie strzelił?! Koszmarny kiks przed pustą bramką
- Każde zwycięstwo jest cenne, także bierzemy to co mamy, jedną bramkę przewagi i jedziemy do Azerbejdżanu. Musimy się dobrze przygotować, będzie ciężko, ale wierzę w nas i damy z siebie wszystko, żeby tam też wygrać - zapowiedział Chorwat.
Dla obrońcy żadnym zaskoczeniem nie była dyspozycja Karabachu. - Mówimy o zespole, który przez ostatnie 9 lat gra w europejskich pucharach co rok. Nic mnie nie zaskoczyło, duża intensywność, jakość z piłką i bez niej, agresja, wszystko to na co się przygotowaliśmy - podkreślił.
Na sam koniec w kierunku Arsenicia padły dwa słowa, a mianowicie Sonny Kittel. - Przepiękna bramka i to jest właśnie to, co potrzebujemy. Takich bramek powiedzmy z niczego, takie strzały. Bardzo piękny gol i widać, że jest dużym wzmocnieniem dla naszego zespołu i dużo nam pomoże - zakończył rozmowę 29-latek.
Przeczytaj także:
Jeden gol przewagi Rakowa przed meczem w Baku. "To o niczym nie świadczy"