Nie ulega wątpliwości, że monachijska przygoda Sadio Mane nie wyglądała tak, jak wszyscy sobie to wyobrażali. Senegalczyk trafiał do stolicy Bawarii jako następca Roberta Lewandowskiego, ale totalnie zawiódł. Atakujący w niczym nie przypominał zawodnika, którego bardzo dobrze znaliśmy ze świetnych występów w Liverpoolu.
31-latek po roku opuścił Bayern Monachium i przeniósł się do Al-Nassr. W Arabii Saudyjskiej dołączy do zespołu napakowanego gwiazdami, a jego partnerem w linii ataku będzie Cristiano Ronaldo. Jednak oczywiste jest, że po jego pobycie w Niemczech pozostaje spory niedosyt i nie ukrywa go też trener Die Roten.
- Rozumiem, że boli go to odejście. Nie doprowadziliśmy do tego, aby pokazał pełnię swojego potencjału. To też moja praca i na mnie spada odpowiedzialność za ten fakt. Takie chwile są smutne - stwierdził wprost Thomas Tuchel na konferencji prasowej.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: ma "młotek" w nodze! Tak strzela syn Zinedine'a Zidane'a
Natomiast między oboma panami nie ma żadnej niechęci. - Bardzo mocno się przytuliliśmy na pożegnanie. Zgodziliśmy się, że nie podoba nam się ta decyzja, ale uważamy, że była ona najlepsza dla wszystkich stron - przyznał.
Sadio Mane jest już oficjalnie zawodnikiem występującego w Arabii Saudyjskiej Al-Nassr. Natomiast Bayern chce w ciągu najbliższego miesiąca wzmocnić linię ataku. Głównym celem mistrza Niemiec jest oczywiście Harry Kane, którego sprowadzenie jednak nie jest łatwe, bo Tottenham ma spore oczekiwania finansowe.
Czytaj też:
Decyzja PZPN ws. ważnego działacza
Daleka podróż z małą zaliczką Rakowa