Potężna sensacja w Lidze Konferencji Europy

Getty Images / Laurence Griffiths / Na zdjęciu: piłkarze FC Basel
Getty Images / Laurence Griffiths / Na zdjęciu: piłkarze FC Basel

Największym zaskoczeniem drugiej rundy eliminacji Ligi Konferencji Europy była przegrana FC Basel z Tobołem Kostanaj. Nawet zwycięstwo w Kazachstanie nic nie dało zespołowi ze Szwajcarii.

FC Basel stanął przed trudnym zadaniem po wpadce sprzed tygodnia, kiedy to poniósł porażkę 1:3 z Tobołem Kostanaj na własnym stadionie. Daleka wyprawa do Kazachstanu skończyła się połowicznym powodzeniem. FC Basel nawet odrobił stratę, ale nacieszył się wynikiem 2:0, oznaczającym dogrywkę, przez zaledwie 11 minut. Toboł odpowiedział na 1:2 strzałem z rzutu karnego i taki wynik po ostatnim gwizdku dał awans klubowi z Kazachstanu. FC Basel nie ma zadań w europejskim pucharze od początku sierpnia.

Kolejne duże zaskoczenia wisiały w powietrzu, a faworytom udało się im zapobiec rzutem na taśmę. Viktoria Pilzno strzeliła kosowskiej Dricie Gnjilane gola na miarę awansu w 23. doliczonej minucie, a FC Midtjylland ratował się w dogrywce do rewanżu z luksemburskim Progresem Niedercorn.

Mało spodziewanymi rozstrzygnięciami są przegrane szwedzkiego Kalmar FF z ormiańskim Piunikiem Erywan czy fińskiego Kuopion Palloseura z północnoirlandzkim Derry City.

ZOBACZ WIDEO: Nieprawdopodobne sceny. Cieszył się z gola ze środka boiska, a po chwili...

W czwartek zagrały kluby z Polakami w kadrach. PAOK Saloniki zwyciężył 4:1 z Beitarem Jerozolima po bezbramkowym remisie sprzed tygodnia i na wyjeździe zapewnił sobie awans do trzeciej rundy eliminacji. Pełną partię na prawej stronie obrony rozegrał Tomasz Kędziora.

W podstawowym składzie B36 Torshavn był Michał Przybylski, a w 71. minucie zmienił go znany z polskich boisk Valerijs Sabala. Kolejny awans farerskiego zespołu stać się faktem po golu na 1:1 strzelonym Haverfordwest w dogrywce.

Czytaj także: Klub z PKO Ekstraklasy pokazał nietypową dla siebie koszulkę
Czytaj także: Minęło 18 lat. Majdan dostał 48 godzin. "Inaczej go zabijemy"

Źródło artykułu: WP SportoweFakty