Korona przyjechała do Łodzi z zamiarem pokazania, że w tym sezonie będzie niebezpieczna nie tylko na własnym stadionie. Drugoroczniak w elicie nie spisał się jednak dobrze i nie może być zadowolony ani ze stylu, ani z wyniku.
Publiczność na stadionie beniaminka, choć spragniona ekstraklasowego futbolu, traciła wyrozumiałość. Minął pierwszy kwadrans, mijał drugi, tymczasem obu zespołom nie wychodziło przeprowadzenie groźnego ataku zakończonego strzałem celnym. W bramkach nudzili się Aleksander Bobek oraz Xavier Dziekoński. Najbardziej cierpliwi kibice mówili o ostrożności, a ci mniej cierpliwi o kunktatorstwie.
Nagle nastąpiło przebudzenie. W 28. minucie ŁKS zdobył gola na 1:0 z rzutu karnego przyznanego przez Szymona Marciniaka za faul Miłosza Trojaka na Macieju Śliwie. Za wykonanie jedenastki zabrał się Dani Ramirez i zmylił Xaviera Dziekońskiego. Piłka poleciała w innym kierunku niż ruszył się bramkarz Korony.
ZOBACZ WIDEO: Nieprawdopodobne sceny. Cieszył się z gola ze środka boiska, a po chwili...
Łodzianie strzelili pierwszego gola po powrocie do PKO Ekstraklasy i po zmianie wyniku trzymali przeciwników w bezpiecznej odległości od bramki Aleksandra Bobka. ŁKS odetchnął z ulgą, a kielczanie mieli zmartwione twarze. Dopiero w 40. minucie zapachniało wyrównaniem, ponieważ Ronaldo Deaconu sprawdził bramkarza gospodarzy strzałem z rzutu wolnego.
Beniaminek utrzymał prowadzenie 1:0 do końca pierwszej połowy i wynik mniej więcej oddawał obraz meczu. Na pewno oba zespoły było stać na pokazanie czegoś więcej po zmianie stron.
Korona wyszła na drugą połowę z nowym piłkarzem Martinem Remacle i próbowała mocniej nacisnąć na obronę przeciwnika. Zespół z Kielc zdobył przewagę w posiadaniu piłki, a w 53. minucie Ronaldo Deaconu sprawdził kolejnym strzałem Aleksandra Bobka. Bramkarz łodzian zatrzymał piłkę jedną dłonią.
ŁKS nie grał w tym meczu radośnie i nonszalancko, tylko rozsądnie starał się pilnować wyniku. Priorytetem było utrzymanie prowadzenia, w czym pomagał obronami Aleksander Bobek. W 68. minucie ratował gospodarzy po dośrodkowaniu z rzutu rożnego.
Korona doprowadziła do remisu 1:1 w 88. minucie i tak samo jak ŁKS było ją stać na strzelenie gola z rzutu karnego. Tym razem Szymon Marciniak gwizdnął po obejrzeniu powtórek zagrania ręką Adriena Louveaua. Za wykonanie jedenastki zabrał się Adrian Dalmau i znalazł sposób na pokonanie dobrze dysponowanego Aleksandra Bobka.
ŁKS odzyskał prowadzenie w doliczonym czasie i rzutem na taśmę rozstrzygnął mecz. Artemijus Tutyskinas został bohaterem po wejściu na boisko z ławki rezerwowych. Zmiennik wyszedł wysoko w powietrze po wrzutce ze stałego fragmentu gry i główkował na 2:1. Wybuch radości był zrozumiały, ponieważ gospodarze zapewnili sobie pierwsze zwycięstwo po powrocie do ekstraklasy.
ŁKS Łódź - Korona Kielce 2:1 (1:0)
1:0 - Dani Ramirez (k.) 28'
1:1 - Adrien Dalmau (k.) 88'
2:1 - Artemijus Tutyskinas 90'
Składy:
ŁKS: Aleksander Bobek - Kamil Dankowski, Adrien Louveau, Marcin Flis, Piotr Głowacki - Mieszko Lorenc - Dani Ramirez (72' Adam Marciniak), Michał Mokrzycki, Engjell Hoti (78' Artemijus Tutyskinas), Maciej Śliwa (78' Grzegorz Glapka) - Piotr Janczukowicz (55' Stipe Jurić)
Korona: Xavier Dziekoński - Jacek Podgórski, Dominick Zator, Miłosz Trojak, Marcus Godinho - Dalibor Takac - Jakub Łukowski (65' Jakub Konstantyn), Ronaldo Deaconu (65' Adrian Dalmau), Nono (74' Miłosz Strzeboński), Mateusz Czyżycki (46' Martin Remacle) - Jewgienij Szykawka
Żółte kartki: Louveau, Jurić (ŁKS) oraz Podgórski, Deaconu, Nono (Korona)
Sędzia: Szymon Marciniak (Płock)
Czytaj także: Klub z PKO Ekstraklasy pokazał nietypową dla siebie koszulkę
Czytaj także: Minęło 18 lat. Majdan dostał 48 godzin. "Inaczej go zabijemy"