Zwycięski finisz ŁKS-u. Kazimierzowi Moskalowi zebrało się na wspomnienia

Materiały prasowe / ŁKS Łódź / Na zdjęciu: trener Kazimierz Moskal
Materiały prasowe / ŁKS Łódź / Na zdjęciu: trener Kazimierz Moskal

ŁKS zapewnił sobie w doliczonym czasie zwycięstwo 2:1 z Koroną Kielce w pierwszym, domowym meczu po powrocie do PKO Ekstraklasy. - To była wygrana w trudnym pojedynku - mówi Kazimierz Moskal, trener beniaminka.

Konfrontacja w Łodzi długo była bezbarwna, a w podstawowym czasie drużyny zadały sobie po jednym ciosie z rzutu karnego. Końcówka, przedłużona licznymi doliczonymi przez Szymona Marciniaka minutami, wynagrodziła kibicom Łódzkiego Klubu Sportowego wcześniejsze niedogodności. Beniaminek rzutem na taśmę zapewnił sobie zwycięstwo 2:1 dzięki stałemu fragmentowi gry.

- Mecz dużo kosztował piłkarzy, którzy musieli się napracować. Korona grała agresywnie i zmusiła nas do mocnej gry w defensywie. Fajnie, że było nas stać na przeprowadzenie akcji na miarę trzech punktów w końcówce. Po raz pierwszy, za mojej pracy, nie przegraliśmy domowej inauguracji, a wygrana jest dla nas ważna w kontekście zbliżających się derbów Łodzi - podsumowuje na konferencji prasowej trener Kazimierz Moskal.

- Oszczędziliśmy Pirulo. Nie chcieliśmy ryzykować wprowadzeniem go na boisko za wcześnie. To początek sezonu i szkoda byłoby, gdyby jego kontuzja przeciągała się - raportuje Moskal.

ZOBACZ WIDEO: Nieprawdopodobne sceny. Cieszył się z gola ze środka boiska, a po chwili...

- Korona robiła w końcówce wszystko, żeby odwrócić wynik i to jest normalne. Byłoby więcej zarzutów do nas, gdyby mecz zakończył się remisem. Podświadomie skupiliśmy się na obronie - tłumaczy trener cofnięcie się jego podopiecznych w końcówce podstawowego czasu.

Korona Kielce doprowadziła wtedy do remisu i dużo zaczęło wskazywać na podział punktów. Drużyna z województwa świętokrzyskiego nie zachowała jednak koncentracji do ostatniego gwizdka Szymona Marciniaka. W efekcie wróciła z pierwszego wyjazdu w sezonie bez jakiegokolwiek punktu.

- Nie mieliśmy prawa przegrać tego spotkania. Realizowaliśmy swój plan na ten mecz, ale wyszło na to, że ŁKS miał skuteczniejszy pomysł. Detale decydują o zwycięstwach lub porażkach. Tak naprawdę ŁKS zrobił dwa gole po dwóch dośrodkowaniach. Musimy to poprawić, ale jestem dumny z zespołu. Wiem, że ta drużyna będzie punktować - mówi Kamil Kuzera, trener Korony.

- Musimy się liczyć z tym, że część zawodników nam wypadło i zagrali zmiennicy. Nie będę zrzucać porażki na absencje. Drużyna wyglądała dobrze i pozostało nam dalej pracować na bazie tego - dodaje szkoleniowiec kielczan.

Czytaj także: Klub z PKO Ekstraklasy pokazał nietypową dla siebie koszulkę
Czytaj także: Minęło 18 lat. Majdan dostał 48 godzin. "Inaczej go zabijemy"

Komentarze (0)