Poprzedni tydzień był twardym zderzeniem Bartosza Klebaniuka z dorosłym futbolem. Bramkarz Pogoni Szczecin stracił siedem goli w dwóch przegranych spotkaniach 0:5 z KAA Gent i 0:2 z Radomiakiem. Jego pełna błędów gra w meczu trzeciej rundy eliminacji Ligi Konferencji Europy sprowadziła na Pogoń duże problemy. Na samego 21-latka spadła z kolei lawina krytyki. Najbardziej rozgorączkowani internauci zaatakowali profil bramkarza na Instagramie.
Weprzeć młodzieżowca postanowili z kolei kibice w młynie Pogoni. Skandowali imię i nazwisko Bartosza Klebaniuka przed meczem przeciwko Radomiakowi. Bramkarz usłyszał również słowa wsparcia po zakończeniu spotkania.
- Aż łezka poleciała. To pokazało siłę Pogoni, która jest jak rodzina na dobre i na złe - mówi Bartosz Klebaniuk w strefie mieszanej.
ZOBACZ WIDEO: Nieprawdopodobne sceny. Cieszył się z gola ze środka boiska, a po chwili...
- Na pewno nie mogę zaliczyć meczu w Gandawie do udanych. Nie wszedłem w niego dobrze, nie pomogłem drużynie. Byłem bardzo zły na siebie, ale takie rzeczy dzieją się w sporcie. Pytanie, co z tym zrobić? Można się załamać, ale to nie jest dobre rozwiązanie - dodaje bramkarz Pogoni.
Bartosz Klebaniuk starał się odciąć od fali negatywnych opinii i zablokował możliwość dodawania komentarzy na Instagramie. W obronie bramkarza stanął publicznie kapitan zespołu Kamil Grosicki, a osobiście skontaktowali się z nim kompani po fachu Rafał Gikiewicz oraz Zlatan Alomerović.
- Starałem się unikać konfrontacji z hejtem, nie przejmowałem się nim i wyszedłem na następny mecz z czystą głową. Wsparcie okazane mi było naprawdę duże. I w szatni, i ze strony kibiców Pogoni. W kolejnym spotkaniu chciałem udowodnić, że mam dużo do pokazania kibicom i mam jakość pomimo gorszego dnia w Belgii - opowiada Klebaniuk.
Sam mecz z Radomiakiem nie wyszedł Pogoni Szczecin, która poniosła pierwszą porażkę w sezonie PKO Ekstraklasy. Tym razem winnych przegranej 0:2 trzeba było szukać na innych pozycjach. Bartosz Klebaniuk nic nie popsuł, czego nie można było powiedzieć o wielu jego kompanach z pola.
- Każda porażka na własnym stadionie boli. Wcześnie straciliśmy gola, a Radomiak bronił się dobrze. Kiedy stwarzaliśmy sobie sytuacje podbramkowe, to nie wykorzystaliśmy ich. Pozostało nam pracować nad grą i pozbierać się po trudniejszym tygodniu - zapowiada zawodnik Pogoni, który w podstawowym składzie zastępuje kontuzjowanego Dantego Stipicę.
- Pracuję po to, żeby grać w podstawowym składzie Pogoni. Jeżeli będzie mi dane zagrać w następnych meczach, to postaram się pokazać z najlepszej strony. Z każdym pojedynkiem będę nabierać pewności siebie. Przecież jestem w miejscu, w którym zawsze chciałem być, więc nie mogę się czegoś obawiać - podsumowuje Bartosz Klebaniuk.
Czytaj także: Boniek nie zapomniał o Błaszczykowskim. Szczery wpis byłego prezesa PZPN
Czytaj także: Robert Lewandowski: Barcelona a kadra? Dwa różne światy