W sobotnim meczu Realu Madryt z Athletikiem Bilbao bronił Andrij Łunin, do którego Carlo Ancelotti - jak twierdzi - ma pełne zaufanie. Ukrainiec spisał się przyzwoicie, nie popełnił żadnego błędu i zachował czyste konto.
Od początku jednak jasne było, że Królewscy będą zmuszeni do zakontraktowania nowego bramkarza po koszmarnej kontuzji Thibaut Courtois (więcej TUTAJ). Momentalnie pojawiło się mnóstwo spekulacji, wymieniano różne nazwiska.
W pierwszej kolejności faworytem był Yassine Bounou z Sevilli. On sam wyraził nawet chęć przejścia do Realu, natomiast Sevilla oczekiwała większej kwoty za transfer (mówiono nawet o 30 milionach euro). W dodatku przeszkodzą był Puchar Narodów Afryki, na który Bono uda się w styczniu i nie będzie go w klubie przez miesiąc.
ZOBACZ WIDEO: Brak komunikacji i panika. O co chodziło z Fernando Santosem?
Planem B, a przynajmniej tak się wydawało, był Kepa Arrizabalaga i ostatecznie to właśnie on będzie zastępcą Courtois. Hiszpan co prawda był już dogadany z Bayernem Monachium, w sobotę miał być zaprezentowany w Monachium, ale kontuzja Courtois sprawiła, że do gry wkroczył Real. Kepa otrzymał propozycję wypożyczenia i niemal natychmiast odrzucił opcję przenosin do mistrza Niemiec.
W poniedziałek rano Real oficjalnie poinformował o wypożyczeniu Kepy z Chelsea do końca sezonu 2023/24. Według hiszpańskich mediów w umowie między klubami nie znalazła się opcja lub nakaz wykupu, jednak Real tego nie potwierdził.
Kepa był bramkarzem Chelsea od 2018 roku. Wtedy trafił do Londynu z Athletiku Bilbao za 80 milionów euro. W poprzednim sezonie we wszystkich rozgrywkach wystąpił w 39 meczach "The Blues".
CZYTAJ TAKŻE:
Rozwścieczył Barcelonę. Teraz poprowadzi mecz polskiego klubu
Załatwili wszystko w 10 minut. Tak PSG przekonało Mbappe