Marek Papszun zbudował potęgę Rakowa Częstochowa, sięgając z tym klubem po najważniejsze trofea. Puchar Polski, a zwłaszcza mistrzostwo kraju sprawiło, że ten szkoleniowiec przeszedł do historii jako legenda klubu spod Jasnej Góry.
Po wywalczeniu tytułu Papszun złożył jednak dymisję. Jego następcą został Dawid Szwarga, który w bardzo udany sposób kontynuuje dzieło swojego byłego szefa.
Wygrana w dwumeczu z Arisem sprawia, że mistrz Polski w IV rundzie zagra już bezpośrednio o Ligę Mistrzów z FC Kopenhaga. Pierwszy mecz zostanie rozegrany w Sosnowcu, we wtorek 22 sierpnia.
Piotr Koźmiński, dziennikarz WP SportoweFakty: To były dwa trudne dwumecze. Najpierw z Karabachem, a teraz z Arisem. Która rywalizacja zabrała panu więcej nerwów?
Marek Papszun, trener, który zdobył z Rakowem mistrzostwo Polski, dwa Puchary Polski i dwa Superpuchary Polski:
Jednak ta z Karabachem. Bo uważałem ich za lepszy zespół niż Aris, dlatego też miałem większe obawy przy okazji rywalizacji z tym zespołem. Na szczęście Raków pokazał, że zarówno z Karabachem, jak i z Cypryjczykami potrafi sobie poradzić. Wielkie słowa uznania dla całego zespołu, ale również dla sztabu szkoleniowego.
To, jak Raków zaprezentował się w drugiej połowie starcia z Arisem, wzbudziło moje wielkie uznanie. Wydawało się, że po pierwszej, bardzo trudnej dla nas połowie, będzie ciężko, a tymczasem Dawid Szwarga ze sztabem szkoleniowym zareagował świetnie. I Raków w drugiej połowie zaprezentował się wyśmienicie. To ogromna praca nie tylko piłkarzy, ale również sztabu!
No właśnie. Bo po pierwszych 45 minutach były obawy, czy mistrz Polski wytrzyma walkę w tym klimacie.
Tak, ale odpowiedź Rakowa była bardzo konkretna. Nie powiem, w pierwszej połowie rywal mocno nas zdominował, może nawet bardziej niż się spodziewałem, było kilka trudnych momentów, ale po zmianie stron wyglądało to już zupełnie inaczej. Dość powiedzieć, że im bliżej końca meczu, tym bardziej widać było, że próby rywali miały coraz bardziej charakter desperacji. A Raków robił swoje.
Ma pan swojego bohatera tego meczu? Nie sposób chyba pominąć roli Frana Tudora…
On zawsze był nieocenionym piłkarzem dla nas. Nawet wtedy, gdy statystyki tego nie odzwierciedlały. Bo przecież nie zawsze było tak, że Tudor strzelał decydujące gole, czy miał tego typu asysty. Ale zawsze odgrywał ogromną rolę i fajnie, że teraz przełożyło się to na konkrety.
Przecież to właśnie Tudor strzelił gola w rewanżu z Karabachem. Teraz zrobił to samo, dając tym bardzo dużo drużynie. Nie chodzi tylko o bramkę. Taki gol podcina też skrzydła rywalowi, zabiera mu część wiary. Dlatego to trafienie Tudora było bezcenne. Ale to nie wszystko, jeśli o niego chodzi. Nawet gdy zmienił pozycję w trakcie meczu, to też grał jak profesor!
ZOBACZ WIDEO: Sensacyjny transfer Zielińskiego? Dziennikarze wskazali możliwy powód
Bohaterem był też Vladan Kovacević. Tu nie ma wątpliwości…
Nie ma, żadnych. Vladan potwierdził starą piłkarską prawdę: jeśli chcesz o coś powalczyć w europejskich pucharach, to musisz mieć świetnego bramkarza. A Raków takiego ma! To, co Vladan zrobił w ciągu trzech minut… To było coś niesamowitego. Nawet jeśli przez większą część meczu Raków kontrolował sytuację, to nastąpiły te trzy minuty, w których Vladan pokazał, jak świetnym jest bramkarzem. Bardzo pomógł drużynie w ważnym momencie.
Raków jest już tylko o krok od Ligi Mistrzów, choć wiadomo, że to wciąż bardzo trudna misja.
Tak, natomiast ważne jest to, że presja schodzi z piłkarzy. W tym sensie, że dwa kroki już zrobili. Najpierw była to Liga Konferencji, teraz jest zagwarantowana Liga Europy, ale… Kto wie, co będzie dalej? Oby było jak najlepiej!
Nie sposób o to nie zapytać. To pan współtworzył obecny Raków. Nie żal, że teraz stoi pan z boku, czy traktuje pan sukcesy Dawida Szwargi jak coś dobrego, coś, co spotyka młodszego "brata"?
Nie ma we mnie ani odrobiny zazdrości. Nic, zero. Bardzo się cieszę, że ta drużyna, że ten trener odnosi sukcesy. Kibicuję Rakowowi i nic się tu nie zmieni. Jeszcze raz powtarzam: w tym awansie, w pokonaniu Cypryjczyków, rola Dawida Szwargi i sztabu szkoleniowego była bardzo duża.
Nie mogę też nie zapytać o jeszcze jedną rzecz. Wiele osób uważa, że Rakowowi brakuje już tylko klasowego napastnika.
Nie zgadzam się z tym, że w rywalizacji z Arisem miało to jakieś znaczenie. Wręcz przeciwnie, Fabian Piasecki wykonał mnóstwo pracy, a pierwszy gol dla Rakowa padł po jego akcji. Raków awansował również dzięki swoim napastnikom. Dlatego warto docenić pracę Piaseckiego, a potem Zwolińskiego. Natomiast podsumowując: ten sukces sprawia mi wielką radość. I jeszcze raz: gratulacje dla sztabu i piłkarzy!
Rozmawiał Piotr Koźmiński, dziennikarz WP SportoweFakty
Raków poznał kolejnego rywala
Mistrz Polski już nie zagra w Częstochowie