Znowu to zrobili! Raków u bram piłkarskiego nieba

Newspix / Grzegorz Misiak / PressFocus / Fran Tudor (Raków Częstochowa) cieszy się z bramki w rewanżu z Arisem Limassol
Newspix / Grzegorz Misiak / PressFocus / Fran Tudor (Raków Częstochowa) cieszy się z bramki w rewanżu z Arisem Limassol

To znowu się stało. Raków Częstochowa pokonał na wyjeździe Aris Limassol 1:0 i awansował do IV rundy eliminacji Ligi Mistrzów. Przed zespołem Dawida Szwargi ostatni krok do upragnionej fazy grupowej.

Cóż oni by zrobili, gdyby nie Fran Tudor. Dał życie w Baku, dał i teraz. Chorwat został absolutnym bohaterem spotkania na Cyprze, strzelając fantastycznego gola z rzutu wolnego tuż po rozpoczęciu drugiej połowy. Dzięki temu Raków Częstochowa pokonał Aris Limassol i awansował do IV rundy eliminacji Ligi Mistrzów.

To wielka sprawa, bo do fazy grupowej został już tylko jeden krok. A jeśli nie uda się w walce o Ligę Mistrzów (czego oczywiście nie życzymy), to Raków ma już pewną przynajmniej grupę Ligi Europy!

Łatwo jednak nie było. Szczególnie pierwsza połowa była torturami dla oczu. Raków został zepchnięty do głębokiej defensywy. Goście mieli jeden prosty plan - przetrwać. To się udało, a potem wyprowadzony został decydujący cios.

ZOBACZ WIDEO: Nowa wersja Roberta Lewandowskiego? "Czekamy na eksplozję formy"

Jednobramkowa zaliczka z pierwszego meczu sprawiła, że w rewanżu oglądaliśmy ruch jednostronny. Aris miał gigantyczną przewagę w pierwszej połowie. Z minuty na minutę była coraz bardziej zauważalna, jednak gospodarzom brakowało postawienia kropki nad "i". A sytuacji nie brakowało. Choćby w doliczonym czasie pierwszej połowy Mariusz Stępiński strzelił w słupek z dwudziestu metrów. Polak miał też szansę na początku spotkania, gdy uderzył minimalnie niecelnie z dystansu. Gospodarze podejmowali sporo prób z dalszej odległości, natomiast byli nieskuteczni.

Gdy w 40. minucie telewizyjne kamery zrobiły zbliżenie na trenera Dawida Szwargę, który z zatroskaną miną zerkał na zegarek, można było odczytać z jego twarzy, że chciałby, żeby sędzia jak najszybciej sięgnął po gwizdek kończący pierwszą połowę.

Strzelony gol tuż po przerwie całkowicie zmienił oblicze meczu. Raków uspokoił grę, potrafił wymienić więcej podań i przede wszystkim nie było już tak prostych strat, zwłaszcza na własnej połowie. Sytuacje też były, choćby Władysław Koczerhin, który otrzymał fantastyczne podanie od Gustava Berggrena, ale strzelił zbyt czytelnie w sytuacji sam na sam z bramkarzem Arisu.

Cypryjczycy (a raczej zespół z Cypru) długo nie potrafił się otrząsnąć. Dopiero w ostatnim kwadransie przycisnął po raz kolejny. Było dużo strzałów z dystansu, ale wówczas objawił się Vladan Kovacević. Zanotował parę kapitalnych interwencji i nie pozwolił gospodarzom uwierzyć.

Aris Limassol - Raków Częstochowa 0:1 (0:0)
0:1 Fran Tudor 49'
Pierwszy mecz

: 1:2. Awans: Raków Częstochowa
Składy

:

Aris: Vana Alves - Eric Boakye (64' Matija Spoljarić), Alex Moucketou-Moussounda, Steeve Yago, Caju - Mihlali Mayambela, Karol Struski, Morgan Brown (46' Veljko Nikolić), Yannick Gomis (64' Slobodan Urosević), Leo Bengtsson (76' Jaden Montnor) - Mariusz Stępiński (46' Shavy Babicka).

Raków: Vladan Kovacević - Bogdan Racovitan, Zoran Arsenić, Stratos Svarnas (53' Deian Sorescu) - Fran Tudor, Gustav Berggren, Giannis Papanikolaou, Marcin Cebula (64' Bartosz Nowak), Władysław Koczerhin (86' Szymon Czyż), Jean Carlos Silva - Fabian Piasecki (64' Łukasz Zwoliński).

Żółte kartki: Moucketou-Moussounda (Aris) oraz Cebula (Raków).

Sędzia: Matej Jug (Słowenia).

CZYTAJ TAKŻE:
Oficjalnie: Neymar odszedł z PSG. Zarobi fortunę
Reprezentant Polski może zmienić klub. Zaskakująca propozycja

Źródło artykułu: WP SportoweFakty