Nieco ponad pięć milionów euro wyłożył na stół Celtic Glasgow, by wykupić z Legii Warszawa Maika Nawrockiego. Obrońca szybko został podstawowym obrońcą czołowej ekipy w kraju i rozegrał cztery mecze w Lidze Europy, która zyskała prestiż po utworzeniu Ligi Konferencji Europy. Dobrymi występami w europejskich pucharach i Ekstraklasie zwieńczone wicemistrzostwem kraju zapracował na transfer do dużo mocniejszej ligi. I jest kolejnym młodym obrońcą m.in. po Damianie Michalskim (więcej TUTAJ), który niemal z miejsca na Zachodzie wywalczył sobie miejsce w podstawowym składzie.
Nawrocki rozegrał już dwa spotkania od pierwszej minuty w barwach Celtiku. Za każdym razem zebrał pozytywne opinie. "Wygląda solidnie, gra agresywnie i komfortowo czuje się z piłką przy nodze" - pisał po jego debiucie z Ross County (4:2) "Glasgow Times".
Polski "Rocky"
Na dłużej może do Polaka przylgnąć przydomek "Rocky", który padł już na jego pierwszej konferencji prasowej. Kiedy dziennikarze zapytali go, jak mogą nazywać go w Szkocji, rzucił "Rocky" od końcówki swojego nazwiska.
ZOBACZ WIDEO: Sensacyjny transfer Zielińskiego? Dziennikarze wskazali możliwy powód
Celtic tego lata poluje na młodych graczy. Żaden z nowych piłkarzy nie ma więcej niż 26 lat. Nawrocki wpisuje się w politykę transferową klubu, ale na nim mistrzowie Szkocji nie skończyli rozbudowy obrony. Przed niedzielnym pucharowym meczem z Klimarnock Celtic ściągnął ze Szwecji 23-letniego Gustafa Lagerbielke.
Nawrocki musi pójść za ciosem. Najlepiej tak, jak robili to kiedyś jego rodacy. Do dziś w Glasgow pamiętają o polskich napastnikach Dariuszu Dziekanowskim i Macieju Żurawskim czy bramkarzu Arturze Borucu, który został legendą klubu.
- Mamy wielu dobrych obrońców jak Jakub Kiwior czy Jan Bednarek. To jest poziom, który też chcę osiągnąć. Nie zadebiutowałem jeszcze w reprezentacji, ale Celtic jest dobrym miejscem, by mógł w nim wykonać kolejny krok w tym celu - przyznał na powitalnej konferencji.
Oczekiwanie na telefon
Piłkarz już na początku zdradził się z marzeniami o debiucie w pierwszej kadrze. Dotąd grał w młodzieżowych reprezentacjach, rozegrał około 40 meczów. Do pełni szczęścia zabrakło tylko występu w rozgrywanym w Polsce mundialu U-20 w 2019 roku. Wprawdzie powołał go wtedy selekcjoner Jacek Magiera, ale nie wpuścił choćby na minutę.
W ubiegłym roku ogromną sensację sprawił trener pierwszej kadry, Czesław Michniewicz. Powołał on Nawrockiego do szerokiej kadry na mistrzostwa świata w Katarze, ale ostatecznie nie zabrał go na turniej. Dlatego po pierwszych dobrych występach w Celticu zawodnik spogląda na telefon od Fernando Santosa i powołanie na wrześniowe mecze z Albanią i Wyspami Owczymi w eliminacjach mistrzostw Europy.
Chcieli go Niemcy
Polska nie była jedynym krajem, który chciał wciągnąć Nawrockiego do swoich kadr młodzieżowych. Zawodnik urodził się w Niemczech, jest dzieckiem polskich emigrantów i to krajowi trenerzy mieli go też na celowniku. Kiedy zaczynał grę w piłkę w akademii Werderu Brema wypatrzył go polski skaut, Tomasz Rybicki. On zwrócił uwagę na charakter grającego z opaską kapitana obrońcy i zapisał do bazy polskich talentów w Niemczech. Od 14. roku życia Nawrocki jest młodzieżowym reprezentantem Polski.
- Słyszałem, że swego czasu byłem obserwowany przez niemiecką federację - opowiadał w rozmowie z WP SportoweFakty (więcej TUTAJ). - Nie miało i nie ma to dla mnie większego znaczenia. Już w momencie zaproszenia na konsultacje reprezentacji do lat 15. wiedziałem, że chcę grać dla Polski - dodał.
Do rodzinnych stron wrócił, by zacząć seniorską karierę. W trakcie pandemii COVID-19 drugi zespól, w którym był Nawrocki, zawiesił granie. A że szans na wejście do pierwszej wtedy nie miał, wybrał się na wypożyczenie do Warty Poznań.
- Moja rodzina wywodzi się z okolic Konina, od dziecka bywam tam regularnie, bo utrzymujemy dobre kontakty z krewnymi. Często przyjeżdżałem też z rodzicami do Poznania, więc znam już trochę to miasto – tłumaczył Nawrocki w wywiadzie z klubowymi mediami.
Do końca rundy rozegrał tylko trzy mecze. Trener Piotr Tworek tłumaczył później, że w dobrej formie byli zawodnicy związani pełnymi kontraktami i dlatego nie stawiał na Nawrockiego, który później przeszedł do Legii. Stamtąd wypromował się do Celtiku, choć wśród chętnych miał być też klub z Turcji.
- Do pełni szczęścia brakuje mi jeszcze występu w pierwszej reprezentacji - mówił nam po przyjeździe do Poznania.
Maciej Siemiątkowski, dziennikarz WP SportoweFakty