Co za pudło z rzutu karnego. I to w Polsce [WIDEO]

Twitter / CANAL+ SPORT / Na zdjęciu: Moment strzału rzutu karnego.
Twitter / CANAL+ SPORT / Na zdjęciu: Moment strzału rzutu karnego.

W meczu piątej kolejki PKO Ekstraklasy pomiędzy Radomiakiem Radom, a Wartą Poznań nie zabrakło emocji. W 69. minucie spotkania, gdy na tablicy wyników widniał rezultat 2:2, do rzutu karnego podszedł piłkarz gospodarzy. I spektakularnie chybił.

Warta Poznań robiła, co mogła, by nie wyjechać z Radomia na tarczy. Mecz był niezwykle zacięty. Radomiak otworzył worek z bramkami już w czwartej minucie po kapitalnym trafieniu z dystansu Christosa Donisa. Na odpowiedź nie trzeba było długo czekać.

W 20. minucie jedenastkę na bramkę zamienił Kajetan Szmyt i wyrównał wynik rywalizacji.
Rezultat remisowy utrzymywał się jednak raptem dwie minuty.

Tyle czasu potrzebowali gospodarze, by ponownie wyjść na prowadzenie. Do zwycięstwa przybliżył ich Pedro Henrique.

Goście szybko wyciągnęli właściwe wnioski i tuż po przerwie udowodnili, że nie zamierzają składać broni. Za sprawą trafienia Dario Vizingera Warta wróciła do gry. To jednak absolutnie nie był koniec emocji.

ZOBACZ WIDEO: Tylko spójrz, co zrobili przed meczem z Realem Madryt. "Ojcze nasz"

W 69. minucie Radomiak stanął przed wielką szansą, by po raz trzeci pokonać Jędrzeja Grobelnego. Sędzia podyktował rzut karny dla gospodarzy. Do piłki podszedł Henrique, który z pewnością liczył na drugą bramkę tego dnia. Brazylijczyk ułatwił zadanie rywalowi do tego stopnia, że ten nawet nie musiał interweniować.

Ostatecznie jednak Radomiak postawił na swoim. W 96. minucie meczu Grobelny skapitulował po raz trzeci, a wynik spotkania ustalił Leonardo Rocha. Tym samym trzecie zwycięstwo w tym sezonie zespołu z Radomia stało się faktem.

Podopieczni Constantina Galcy zajmują wysokie, drugie miejsce w tabeli, jednak rozegrali więcej spotkań od większości drużyn, które ich gonią. Warta z kolei plasuje się w środku stawki, na dziesiątej pozycji, z dorobkiem pięciu punktów.

Zobacz także:
Sprowadzili Neymara i jeszcze im mało. Czy ten klub to studnia bez dna?!
Klopp chce go za wszelką cenę. Jest tak zdeterminowany, że sam sięgnął po telefon

Komentarze (0)