Przez lata Robert Lewandowski był liderem w ofensywie Bayernu Monachium. Polak strzelał gola za golem i regularnie plasował się w czołówce najskuteczniejszych zawodników rozgrywek, zdobywając powyżej 30 bramek. To właśnie Lewandowski pobił długoletni rekord Gerda Muellera pod względem liczby strzelonych goli w jednym sezonie Bundesligi.
Rok temu Lewandowski odszedł z Bayernu i przeniósł się do FC Barcelony. W pierwszym sezonie w nowym klubie sięgnął po mistrzostwo kraju i wywalczył tytuł króla strzelców La Ligi. Bayern szuka następcy "Lewego". Miał nim być Sadio Mane, ale nie spełnił oczekiwań i dziś jest już w Arabii Saudyjskiej. Teraz nowym napastnikiem Bayernu jest Harry Kane.
Po odejściu Lewandowskiego i Haalanda w Bundeslidze próżno jednak szukać gwiazd europejskiego futbolu. Szczery do bólu w tej kwestii był znany niemiecki dziennikarz Karl-Heinz Wild.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: piękne chwile na meczu Ekstraklasy. Zobacz, co zrobił jeden z kibiców
- Nikogo nie widzę. Dowód: najlepsi strzelcy sezonu 2022/23, Niclas Fuellkrug i Christoper Nkunku, strzelili tylko po 16 goli. Lewandowski był wielką gwiazdą na boisku i poza nim. Pozostawał przy tym cichym idolem, który przemawiał zwłaszcza swoimi występami na boisku. Nie widać w Bundeslidze następcy Polaka. Miał być Haaland, ale przeniósł się rok temu do Anglii - powiedział Wild.
Lewandowski w trakcie gry w Niemczech pobił wiele rekordów i został legendą Bundesligi. Zdaniem niemieckiego dziennikarza, Polak został pozytywnie zapamiętany mimo kontrowersji przy odejściu.
- Mimo że nie był to najlepszy styl, ludzie w Niemczech, a nawet kibice w Monachium, pamiętają Lewandowskiego jako maszynę do zdobywania bramek. Sposób jego pożegnania poszedł w zapomnienie - dodał.
Czytaj także:
Czy Lewandowski się kończy?
To zaboli. Tak Lewandowskiego jeszcze nikt nie nazwał