"Bazując na dostępnych nam dowodach, doszliśmy do wniosku, że materiał opublikowany w internecie nie przedstawiał pełnego obrazu, a Mason nie popełnił przestępstw, o które został pierwotnie oskarżony. Jednocześnie Mason publicznie przyznaje, że popełnił błędy, za które bierze odpowiedzialność" - w ten sposób Manchester United zakończył sprawę Masona Greenwooda.
Sprawę, która ciągnęła się od 1,5 roku, a która mocno przetrąciła dobrze zapowiadającą się karierę młodego Anglika.
Relacja, która wstrząsnęła światem piłki
22 stycznia 2022 roku - to data ostatniego meczu Masona Greenwooda w profesjonalnym futbolu. Gdy w 82. minucie ligowego meczu z West Hamem, ówczesny menadżer "Czerwonych Diabłów", Ralf Rangnick, ściąga go z boiska, Mason nie przypuszcza jeszcze, że to ostatnie chwile, gdy może cieszyć się z pobytu na Old Trafford.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: co za gol! Po tym strzale komentator oszalał
Kilka dni później partnerka zawodnika, Harriet Robson, publikuje w swoich social mediach zdjęcia, na których widać liczne siniaki i strużkę krwi. "Dla wszystkich, którzy chcieli wiedzieć, co Mason Greenwood mi zrobił" - podpisała fotografię kobieta. Dodatkowo, wrzuciła do sieci także nagranie, na którym słychać, jak piłkarz stara się zmusić ją do seksu.
Od tej pory wszystko działo się już błyskawicznie. Greenwood został aresztowany, Manchester United zdecydował się go zawiesić, współpracę z nim kończyli kolejni sponsorzy, a EA Sports usunęło go z gry FIFA 22.
Anglik w kilka dni stał się persona non grata w świecie futbolu.
Niespodziewany obrót spraw
Z czasem jednak cała sprawa wyhamowała. Oficjalne zarzuty Greenwood usłyszał w październiku ubiegłego roku. Prokuratura oskarżyła go o próbę gwałtu na jego dziewczynie, a także o napaść.
Sprawa nigdy jednak nie trafiła na sądową wokandę. W lutym tego roku media obiegła informacja o wycofaniu zarzutów wobec Greenwooda, w związku z czym piłkarz mógł wrócić na wolność. Od razu pojawiły się także pytania, czy to oznacza także powrót do wielkiej piłki?
Co jednak ciekawe w całej sprawie - jeszcze przed wycofaniem zarzutów - doszło do powrotu Greenwooda do... Harriet Robson. Para w lipcu pochwaliła się bowiem narodzinami dziecka. To zresztą dziś jedyny post, jaki znajdziemy na Instagramie Robson.
Co więcej, angielskie media informowały również, że para planuje także ślub.
Klub się ugiął
Jeszcze do niedawna wiele wskazywało też na to, że Greenwoodowi uda się także powrócić do zespołu Manchesteru United. "The Athletic" zapewnia, że jeszcze w zeszłym tygodniu właśnie takie plany miały władze klubu z dyrektorem generalnym, Richardem Arnoldem, na czele.
"W ramach planu reintegracji Greenwooda z pierwszą drużyną, Arnold zamierzał nagrać film wyjaśniający decyzję, który zostanie udostępniony zarówno personelowi, jak i ogółowi społeczeństwa" - możemy przeczytać w "The Athletic".
Otwarty na powrót Anglika był także Erik ten Hag, choć za każdym razem podkreślał, że ostateczna decyzja należy do władz klubu. Przychylna piłkarzowi miała być także szatnia zespołu.
Sytuacja jednak zaczęła się diametralnie zmieniać, gdy w zeszłym tygodniu w mediach zaczęły pojawiać się pierwsze przecieki dotyczące planów klubu. Swoje niezadowolenie z możliwości przywrócenia Greenwooda wyraziła część fanów "Czerwonych Diabłów", a także organizacja charytatywna Women's Aid czy niektórzy z brytyjskich polityków.
" Jestem naprawdę rozczarowany tym, jak United sobie z tym poradziło. Powinni skupić się na podejmowaniu właściwych decyzji, opowiadaniu się za ofiarami przemocy domowej i napaści na tle seksualnym oraz uczciwym działaniu. Klub musi zdać sobie sprawę, że to nie jest kryzys PR, tylko robienie tego, co słuszne" - napisał na Twitterze Andrew Western, członek parlamentu z ramienia Partii Pracy.
Jak twierdzą angielscy dziennikarze, ogromne wzburzenie wywołane informacją o możliwym powrocie Greenwooda spowodowało, że jeszcze w piątek zwołano specjalne zebranie kryzysowe, na którym postanowiono zmienić wcześniejszą decyzję.
Ostatecznie zatem, w poniedziałek światło dzienne ujrzało przytoczone na początku tekstu oświadczenie.
- Dzisiejsza decyzja była efektem współpracy między Manchesterem United, moją rodziną i mną. Najlepszą decyzją dla nas wszystkich jest kontynuowanie mojej kariery piłkarskiej z dala od Old Trafford, gdzie moja obecność nie będzie rozpraszać działań klubu - skomentował sprawę Greenowood.
Co dalej?
Greenwood wciąż jednak pozostaje młodym (1 października skończy 22 lata), perspektywicznym piłkarzem, który bez wątpienia znajdzie nowego, atrakcyjnego, pracodawcę. W szczytowym momencie jego kariery, fachowy portal transfermarkt wyceniał go na 50 mln euro. Dziś trudno realnie ocenić jego wartość, jednak 129 meczów w Manchesterze United i 35 goli to wystarczające CV, by ktoś zdecydował się dać mu szansę.
- Mason posiada cechy, które charakteryzowały Rooney'a czy Gascoigne'a. W 999 na 1000 przypadków, piłkarze to wytworzone produkty. Jednak on zaliczał się do tej drugiej kategorii - urodzonych z tym. To niewytłumaczalne dlaczego był w stanie robić niektóre rzeczy, które robił. On potrafi zdobywać bramki z niemożliwych sytuacji - mówił o Greenwoodzie na łamach "The Athletic" jeden z jego trenerów.
Jedną z osób, która miała okazję z bliska poznać się na talencie Greenwooda był Jose Mourinho. I możliwe że to właśnie Portugalczyk wyciągnie obecnie pomocną dłoń do byłego podopiecznego.
Mourinho miał się już na początku lipca kontaktować się z zawodnikiem i jego otoczeniem podkreślając, że musi on wrócić do gry w piłkę nożną. Wówczas jednak przeciwny transferowi był Erik ten Hag. Teraz jednak sytuacja wygląda zgoła inaczej.
Czytaj także:
- W Bayernie pamiętali o Lewandowskim
- Konsternacja. W co gra Real?