W 12. minucie po kontrataku gości do łódzkiej bramki trafił Matias Nahuel, zaś w 82. po rzucie wolnym dla Śląska - Aleksander Paluszek. W takich okolicznościach Widzew doznał pierwszej domowej porażki w tym sezonie. Więcej o meczu TUTAJ.
- Wszyscy jesteśmy niezadowoleni. Po pierwsze z wyniku, który jest najważniejszy, ale też z tego jak się zaprezentowaliśmy. Słabszy mecz przytrafił się w momencie, gdy liczyliśmy na coś więcej. Było zbyt dużo błędów, na zbyt wiele pozwoliliśmy Śląskowi. Mimo że bronił bardzo głęboko, był konkretniejszy. Gratuluję trenerowi Magierze i jego drużynie. Trzeba zdecydowanie się poprawić, bo zagraliśmy poniżej oczekiwań naszych i kibiców - skomentował trener Widzewa Łódź na pomeczowej konferencji prasowej.
To Śląsk Wrocław był bardziej konkretny w piątkowym meczu, co potwierdza liczba goli, ale także liczba strzałów na bramkę. Łodzianie oddali tylko jedno celne uderzenie.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: kuriozum na boisku. O tym golu będą chciały zapomnieć
- Faktycznie mało. Nie liczymy strzału w słupek, bo to strzał niecelny, ale z drugiej strony tak broniący przeciwnik jest trudny do przebicia. To jest do dopracowania i zwrócenia uwagi. Z przeciwnikiem grającym otwartą piłkę to inaczej będzie wyglądało. Mieliśmy coraz więcej zawodników w polu karnym i nie zrobiliśmy z tego użytku. Powinniśmy uderzać częściej - stwierdził Janusz Niedźwiedź.
- Kilku uderzeń szukaliśmy: szukaliśmy dośrodkowań, prostopadłych podań, ale albo komuś piłka odskoczyła, albo Fabio Nunes trafia w słupek przy pustej bramce. To też wyzwanie, jeśli ktoś tak głęboko się broni. Tak głęboko broniącego rywala jeszcze nie mieliśmy. To dla nas dodatkowy materiał, by zrobić coś więcej przy tak grającym przeciwniku - dodał.
Jeszcze przed rozpoczęciem piątego kwadransa gry Widzew miał na koncie już cztery zmiany. To miała być reakcja na boiskowe wydarzenia.
- Mamy zawodników czekających na swoje możliwości gry. Jeśli widzimy, że ci co są na boisku, nie dali tego, co mieli dać, jesteśmy niezadowoleni lub szukamy pewnych powtarzalności, by drużyna się docierała, tych korekt jest więcej. Daliśmy sobie 10 minut na obserwację, czy coś się zmieni. Zobaczyliśmy, że się nie zmieniło i daliśmy możliwość tym zawodnikom, którzy czekali na swoje minuty - tłumaczył Niedźwiedź.
Oprócz niemocy widzewiaków w ofensywie kibiców i sztab ma prawo martwić także postawa drużyny w defensywie. Śląsk miał naprawdę dużo okazji po kontrach, które rozpoczynały błędy czerwono-biało-czerwonych.
- Niepokoi brak solidności. Przy straconej bramce popełniliśmy więcej błędów. Mieliśmy agresywniej pressować, a pozwoliliśmy żeby przeciwnicy swobodnie wprowadzili piłkę. Boli mnie, że zabrakło komunikacji i przeciwnicy zbyt łatwo wbiegli z drugiej linii. To nie była tylko jedna sytuacja. Przynajmniej w kilku więcej zachowaliśmy się źle - wyliczał trener Widzewa.
To pierwsza domowa porażka ekipy z Miasta Włókniarzy w tym sezonie. W następnej kolejce Widzew zagra w Warszawie z Legią. Spotkanie to odbędzie się w niedzielę, 3 września o 17:30.
Z Łodzi - Krzysztof Sędzicki, WP SportoweFakty