Bramki dla WKS-u zdobyli Matias Nahuel w 12. minucie i Aleksander Paluszek w minucie 82. W pierwszej części gry gra toczyła się pod dyktando wrocławian, w drugiej zaś - byli oni nieco wycofani, ale - jak się okazało - równie skuteczni. Więcej o meczu przeczytasz TUTAJ.
- Na to zwycięstwo drużyna zapracowała dobrą, skuteczną grą. Po meczu powiedziałem w szatni tylko dwa słowa: "wygrał zespół". Mogę to powtórzyć, bo zespół wiedział czego chce. Przed meczem mówiliśmy, że trzeba zostawić serce i połączyć to z głową - była determinacja, wola walki, kilak świetnych kontrataków i później kontrola meczu mimo że Widzew napierał. Wybroniliśmy i cieszymy się, że nie straciliśmy gola po raz pierwszy od bardzo dawna - przyznał trener Śląsk Wrocław na pomeczowym spotkaniu z dziennikarzami.
Jacek Magiera chwalił swój zespół za pracę w obronie, choć momentami prowadzony przez niego zespół cofnął się bardzo głęboko.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: on jest niesamowity! Tylko spójrz, co potrafi zrobić z piłką
- Uważam, że bardzo dobrze graliśmy jeśli chodzi o defensywę. Wiedzieliśmy czego chcieliśmy i jak odciąć największe żądła Widzewa. Duże brawa dla zawodników formacji defensywnej i środkowych pomocników, że zapobiegliśmy temu, że Pawłowski i inni zawodnicy nie mieli sytuacji tyle co w poprzednich. Wszyscy pracowali - począwszy od Erika Exposito, po Rafała Leszczyńskiego. Nakreśliliśmy plan dla każdego piłkarza. Wierzę, że ta praca przyniesie rezultat w postaci kolejnych dobrych wyników - przyznał szkoleniowiec.
Dodatkowym smaczkiem dla trenera zielono-biało-czerwonych był fakt, że poprowadził on Śląsk po raz 50. w oficjalnym meczu, a do tego klub z Wrocławia na wygraną w Łodzi na Widzewie czekał od 2000 roku.
- To miał być "angielski" mecz, jak zapowiadaliśmy. Na trybunach -europejski doping. Wygrać w takich okolicznościach to zaszczyt. Miło było tu przyjechać, choć w Widzewie grałem tylko 14 meczów. Widzewowi życzę punktów i sukcesów oraz dziękuję za miłe przyjęcie od kibiców. Czułem, że to było okej - podkreślił Magiera.
Choć w opinii szkoleniowca cały zespół zasłużył na pochwały, został on zapytany o Aleksa Petkowa, który ma za sobą kolejny świetny występ.
- Nie mieliśmy żadnych wątpliwości, że to będzie piłkarz do pierwszego składu i da nam jakość. Wiedzieliśmy, że jego mentalność pozwoli mu wkomponować się w zespół bardzo dobrze. Opieką otoczyli go jakościowi piłkarze - to też o czymś świadczy. To sukces klubu, że mamy reprezentanta Bułgarii. To bodziec do pracy, że wszystko jest możliwe. Wierzę, że w Śląsku doczekamy się też reprezentanta Polski - odpowiedział.
Magiera zdradził też, że decyzja o wejściu na boisko Aleksandra Paluszka zapadła po konsultacji ze sztabem.
- Są trenerzy odpowiedzialni za atak, obronę, czyli poszczególne formacje i na bieżąco korygujemy pewne rzeczy. Wejście Paluszka to zasługa moich asystentów, którzy w krótkiej wymianie zdań przekonali mnie do tego. Są ludzie, którzy mają swoje zadania nie tylko na ławce, ale też na koronie stadionu - ujawnił.
- Wprowadzenie środkowego obrońcy to kontrola meczu, jeśli chodzi o obronę niską. W pewnym momencie Widzew zostawał 1 na 1 z Exposito. To normalna rzecz. Czasem bez piłki możemy zrobić więcej niż mając piłkę przy nodze. Kontrola była tego spotkania. Widzew poza słupkiem w doliczonym czasie nic groźnego nie stworzył - dodał.
Trener WKS-u liczy, że to zwycięstwo przyciągnie na mecze we Wrocławiu jeszcze więcej kibiców. Tendencja w ostatnim czasie na Tarczyński Arenie jest zwyżkowa.
- Zmieniamy mentalność, patrzenie ludzi. Chcemy, by Śląsk kojarzył się z rozrywką, drużyna grała atrakcyjnie, miała tożsamość, walczyła od 1. do 90. minuty. Nad tym pracujemy, robimy też rzeczy w klubie - których może nie widać - by zamazać dwa słabe lata. Nie zagwarantuję nikomu, że Śląsk będzie w TOP5 czy TOP8, bo nie mamy drużyny na miarę walki o puchary, ale mamy jakość, która gwarantuje spokojny ligowy byt. Moda na Śląsk? Oby. W środę mecz w Szczecinie, a kolejny mecz z Jagiellonią będzie testem dla nas wszystkich - zakończył.
Z Łodzi - Krzysztof Sędzicki, WP SportoweFakty