Robert Lewandowski nie strzelił gola w dwóch pierwszych kolejkach La Liga. Jeszcze niedawno taki scenariusz byłby nie do pomyślenia. Polski napastnik przez lata przyzwyczajał do niesamowitej skuteczności.
- Nie jest w topowej formie. To nie ta sama kula armatnia, która leciała z dużą prędkością, niczym wystrzelona na samym początku poprzedniego sezonu. Pojawia się jeszcze znak zapytania dotyczący serwisu, który będzie na początku uszczuplony ze względu na kontuzję Pedriego. 20-letni Hiszpan wróci do gry dopiero w listopadzie - mówi Marcin Gazda, komentator Eleven Sports w rozmowie z WP SportoweFakty.
Kiedyś zejdzie ze sceny
To absolutnie nie ten "Lewy", który trafiał do siatki rok po roku przez dziewięć sezonów z rzędu na inaugurację Bundesligi. - Lewandowski już tyle w życiu nastrzelał i nazdobywał, że wymagania względem jego osoby zawsze będą wysokie. Trzeba pamiętać, że jego wiek postępuje. Mimo że będzie przechodził proces starzenia wolniej niż niektórzy zawodnicy, też ze względu na to, jak o siebie dba, jakim jest profesjonalistą i mądrym piłkarzem, jednak do pewnych statystyk nie dobije - zauważa nasz rozmówca.
- To nie jest tak, że Robert nie dochodzi do okazji. Miał je w obu dotychczasowych meczach. Brakuje mu czystej sportowej formy, wykończenia albo dobrego dogrania do kolegi z zespołu. Robertowi bliżej do formy z wiosny niż z jesieni - dodaje.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: on jest niesamowity! Tylko spójrz, co potrafi zrobić z piłką
Za zasługi nie ma dodatkowych punktów
Lewandowski w zeszłym sezonie udowodnił, że stać go, by nadal błyszczeć w Europie. W swoim debiucie na hiszpańskich boiskach zdobył tytuł króla strzelców La Liga.
Zanotował 23 trafienia i pokonał między innymi Karima Benzemę, który zwyciężył w poprzednim plebiscycie France Fotball na najlepszego piłkarz świata. - Dla wielu to może być szok, że kiedyś potrafił strzelić 40 goli i pobić rekord Gerda Mullera w niemieckiej lidze, a teraz będzie gorzej. Ale są też przesłanki do optymizmu. Przecież nie przez przypadek został królem strzelców La Liga, więc zapewne wróci do trafiania - zauważył Gazda.
- Z kolei w tym roku trudno wskazać faworyta w wyścigu o tytuł króla strzelców. Bardzo dobrze w sezon wszedł Jude Bellingham z Realu Madryt. Bardzo ważne z perspektywy Barcelony jest, aby polegać nie tylko na Lewandowskim. Są przecież w drużynie Ansu Fati, mocno zmotywowany do zdobywania bramek Ferran Torres, czy Ilkay Gundogan - dodaje.
Konkurencja zaczęła z wysokiego C. "Lewy" nie przebije granicy 20 goli?
Czy Lewandowski wyrówna ubiegłoroczne osiągnięcia i nadal nie zejdzie ze szczytu? Początek na to nie wskazuje. Dla porównania, nowy nabytek Realu Madryt, Jude Bellingham w trzech spotkaniach już cztery razy wpisywał się na listę strzelców.
- Czasami zawodnik wpada w serię i w kilku spotkaniach zdobywa wiele bramek. Ale tylu goli w wykonaniu Lewandowskiego jednak bym się nie spodziewał - przyznał komentator.
Ile razy w tym sezonie "Lewy" pokona bramkarzy rywali w rozgrywkach ligowych? - W tym sezonie zakręci się wokół 15, może 20 bramek. Wciąż będzie ważną postacią, ale musimy przyzwyczajać się do tego, że Robert już młodszy nie będzie - odpowiada Gazda.
Brak Pedriego wcale nie musi okazać się tragiczny w skutkach. Do FC Barcelony wszak dołączył w tym okienku stary znajomy najlepszego polskiego napastnika w historii, z którym ten miał okazję współpracować jeszcze za czasów gry w Borussii Dortmund.
- Nieszczęście jednego jest często okazją dla drugiego. Szansą dla Roberta jest pojawienie się Ilkaya Gundogana. Niemiec pod nieobecność kontuzjowanego Pedriego będzie grał wyżej i być może będzie dostarczał dobre piłki Polakowi, co przełoży się na skuteczność napastnika - zastanawia się dziennikarz.
Jest w kryzysie, ale nie takim nie do przejścia
Polak nadal wyróżnia się na boisku, ale brakuje mu konkretów. - Wciąż oddaje najwięcej strzałów spośród wszystkich zawodników FC Barcelony. Brakuje mu precyzji, to nie jest ta forma, ani ten Lewandowski, który wchodzi razem z drzwiami w sezon. Ale na ławkę raczej nie trafi, bo wciąż swoją inteligencją w grze będzie w stanie pewne braki nadrobić - zauważa Gazda.
- Nie strącałbym za szybko Lewandowskiego z piedestału. Rola Xaviego jest taka, aby skomponować zespół w optymalny sposób. Robert musi otrzymywać podania, ale i inni zostać uruchomieni. Wtedy klub będzie zbierał największe korzyści, w tym również i nasz reprezentant - dodaje.
"Z moich ust na pewno nie padnie słowo koniec"
Nie jest tajemnicą, że Lewandowski to tytan pracy. Polak jest dla wielu inspiracją. Stroni od używek, przestrzega rygorystycznej diety i spędza wiele godzin na siłowni. Właśnie dzięki temu w wieku blisko 36 lat może grać w jednej z najlepszych lig świata.
- Rozmawiałem z ojcem Ansu Fatiego, który przyznał, że syn jest wpatrzony w Polaka, jak w obrazek, bo wie, że od takiego zawodnika może się wiele nauczyć. Robert wprawdzie nie ma opaski kapitańskiej, ale jego rola w szatni jest znacząca - mówi Gazda.
Po nieudanym początku nie brakuje uszczypliwych komentarzy pokroju "Lewandowski się skończył". Czy rzeczywiście takie są w jakikolwiek sposób uzasadnione?
- Absolutnie nie możemy mówić o zmierzchu - odpowiada nasz rozmówca.
Jak można ustawić Lewandowskiego w światowej hierarchii? - Na pewno plasuje się w czołowej dwudziestce, biorąc pod uwagę wszystkich napastników. Wciąż trzeba się z nim liczyć. Wiele w tym sezonie zależy od tego, jak będzie grała cała FC Barcelona - mówi komentator Eleven Sports.
Nadejdzie przełamanie?
Czy przełamanie nadejdzie już w następnym spotkaniu? W niedzielę FC Barcelona będzie podejmowana przez Villarreal CF. Transmisja dostępna w WP Pilot, a relacja live w WP SportoweFakty. Początek spotkania o godzinie 17:30.
- Paradoksalnie może mu się grać łatwiej niż przeciwko takiemu Getafe CF. Zespół z przedmieść Madrytu słynie z brzydkiej gry i na pewno rywalizacja z piłkarzami Jose Bordalasa nie należy do najprzyjemniejszych. Nie brakuje niesportowych zagrań, wybijania z rytmu i twardych zachowań. Villarreal to zespół zorganizowany, z bardzo wymagającą obroną, dowodzoną przez Jorge Cuencę i Matteo Gabbię. Lewandowskiemu nie będzie łatwo - podsumował Marcin Gazda.
Bogumił Burczyk, dziennikarz WP SportoweFakty
Zobacz także:
- "Bezczelny, pewny siebie i arogancki". Piłka uratowała mu życie, teraz on może uratować Legię Warszawa
- Co za pudło z rzutu karnego. I to w Polsce [WIDEO]