W internecie pojawiło się nagranie z wypadku samochodowego z udziałem piłkarzy angielskiego klubu Gillingham FC. Według brytyjskiego portalu Kent Online do zdarzenia doszło w czwartkowy poranek (24 sierpnia). Świadek relacjonował, że pojazd wpadł w poślizg, uderzył w cegły, a następnie w zaparkowane auto.
Piłkarze Gillingham wracali z treningu, a samochodem kierował Macauleya Bonne. To właśnie on odwoził swoich kolegów do domów, a mianowicie Tima Dienga i George'a Lapsliego. Początkowo mówiło się, że w aucie przebywał także reprezentant Walii Jonny Williams, ale obecne informacje na to nie wskazują.
Jednak jak poinformował sam szkoleniowiec klubu, który występuje w League Two (czwarty poziom rozgrywkowy w Anglii) u żadnego z nich nie doszło do uszczerbku na zdrowiu. Na miejsce nie została wezwana karetka, bo wszyscy zawodnicy o własnych siłach opuścili pojazd.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: co za gest Messiego! Ma klasę
- Z zawodnikami jest wszystko w porządku, a to jest najważniejsze - powiedział na temat wypadku Neil Harris w wywiadzie pomeczowym. W sobotę, 26 sierpnia jego zespół przegrał z Colchester United 0:3.
- Widziałem nagranie, nie wyglądało to najlepiej. Jednak problemem był samochód, a nie kierowca. Cieszę się, że nie była to wina naszego zawodnika tylko czysty wypadek - dodał.
Bonne, który prowadził auto wystąpił w sobotnim starciu ligowym. Na boisku pojawił się także jeden z uczestników wypadku, a mianowicie Dienga. Zabrakło jedynie Lapsliego, jednak powodem tego jest wcześniej odniesiona kontuzja.
Przeczytaj także:
Lewandowski już nigdy nie wróci na swój poziom? "Nie wyrówna liczby bramek z poprzedniego sezonu"