Duński mistrz Europy z 1992 roku: Jeśli Raków to zrobi, Kopenhaga może spanikować

WP SportoweFakty / Tomasz Kudala/Lars Ronbog / FrontZoneSport via Getty Images / Morten Bruun nie skreśla Rakowa przed rewanżem
WP SportoweFakty / Tomasz Kudala/Lars Ronbog / FrontZoneSport via Getty Images / Morten Bruun nie skreśla Rakowa przed rewanżem

Rewanż Raków - FC Kopenhaga w eliminacjach Ligi Mistrzów zapowiada się ekscytująco. - Nie skreślałbym Rakowa z kilku powodów - mówi nam Morten Bruun, mistrz Europy z 1992 roku, a obecnie komentator piłkarski.

Po pierwszym meczu, wygranym przez Duńczyków 1:0, zdecydowanym faworytem do awansu do fazy grupowej Ligi Mistrzów jest FC KopenhagaRaków Częstochowa nie zamierza składać broni, choć zespół jest trapiony kontuzjami i nie będzie mógł skorzystać w rewanżu z kilku ważnych piłkarzy. Czy na wypełnionym po brzegi stadionie w stolicy Danii (spodziewanych jest 38 tysięcy ludzi) dojdzie do niespodzianki?

Zapytaliśmy o to Mortena Bruuna, byłego gracza Silkeborga i reprezentacji Danii, który razem z tą kadrą dokonał w 1992 roku cudu, bo za taki uznano fakt, że ściągnięty prosto z wakacji zespół (Dania w ostatniej chwili zastąpiła wykluczoną Jugosławię) sięgnął po mistrzostwo Europy. Więcej TUTAJ.

58-letni obecnie Bruun, który po zakończeniu kariery pracował jako trener, skończył też szkołę dziennikarską i dziś jest cenionym ekspertem telewizyjnym. Początek spotkania o 21:00, transmisja w TVP Sport i Polsacie Sport. Relacja tekstowa na WP SportoweFakty.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: kuriozum na boisku. O tym golu będą chciały zapomnieć

Piotr Koźmiński, dziennikarz WP SportoweFakty: W ostatnim sprawdzianie przed rewanżem z Rakowem FC Kopenhaga niespodziewanie przegrała u siebie z Silkeborgiem 1:3. Czy to może mieć wpływ na mentalność graczy mistrza Danii w środę?

Morten Bruun, były piłkarz Silkeborga (424 mecze i 35 goli w latach 1988-2001), były reprezentant Danii, 11 meczów w kadrze, mistrz Europy z 1992 roku: 
Nie, nie. Nie sądzę, aby ten sobotni mecz miał jakiś wpływ na to, co się może wydarzyć w rewanżu z Rakowem. Kopenhaga dokonała rotacji, kilku piłkarzy dostało wolne, aby być w pełni sił na rewanż z mistrzem Polski, tak więc nie grali w najmocniejszym składzie. Widać było w tym przypadku, że Kopenhaga jest totalnie skupiona na walce o Ligę Mistrzów, ten ligowy mecz był na dalszym planie. Natomiast powinienem zacząć od tego, że bardzo się cieszę z rezultatu, bo przecież Silkeborg to mój klub!

Na pewno sztab Rakowa obejrzał to spotkanie. Zastanawiam się, czy mistrz Polski może "skopiować" występ Silkeborga? Bo przecież taki wynik dałby Polakom awans.

Nie wydaje mi się, aby "skopiowanie" było czymś wykonalnym. Silkeborg ma bowiem bardzo specyficzny styl gry, oparty na ciągłym podawaniu piłki… Nie jest możliwe, że trener Rakowa obejrzy to spotkanie i nagle każe grać swoim piłkarzom dokładnie tak samo. Natomiast oczywiście, pewne wnioski po tym spotkaniu, choć nie tylko po tym, narzucają się same.

A mianowicie?

Obrona Kopenhagi. Jak widać, można im w meczu strzelić gola, zresztą niejednego. Trzy gole stracone w Pradze, trzy zainkasowane z Silkeborgiem. Sztab Rakowa na pewno to widzi. Według mnie Kopenhaga będzie musiała strzelić gola Rakowowi. Nie wierzę, że sama zagra na zero z tyłu. Moim zdaniem Raków strzeli w rewanżu gola, a jeżeli zrobi to jako pierwszy, to w szeregach Kopenhagi może się zacząć panika. A to byłaby woda na młyn dla polskiej drużyny.

Skąd nagle takie problemy Kopenhagi w obronie? Zawsze był to zespół słynący z dobrej defensywy.

Dużo złego uczyniła drużynie kontuzja Dawita Koczolawy. Gruzin był pewnym punktem obrony, ale niestety od dłuższego czasu nie może grać. I to widać. Tej pewności nie daje Denis Vavro. Generalnie para środkowych obrońców nie daje gwarancji powstrzymania ataków rywala.

W pierwszym meczu Raków uległ Kopenhadze 0:1
W pierwszym meczu Raków uległ Kopenhadze 0:1

A jak pan ocenia pierwszy mecz Rakowa z Kopenhagą?

Kopenhaga może być po tym pierwszym meczu bardzo zadowolona, a Raków bardzo niezadowolony. Umówmy się: gol dla gości był niezwykle szczęśliwy, z kolei gospodarze też mieli okazję do wyrównania. A wiedząc, jak ciężko się gra na Parken, Polacy tym bardziej muszą czuć rozczarowanie, że tak się to skończyło.

W pomeczowym wywiadzie Kamil Grabara powiedział, że to był mecz na 2:0 dla Kopenhagi. Osobiście nie zgadzam się z tym, bo według mnie jeśli już to prędzej na 1:1. A pan jak uważa?

Kamil Grabara nie po raz pierwszy mówi dziwne rzeczy. To jest cholernie dobry bramkarz, natomiast ma... Powiedzmy, że ma charakter. Myślę na przykład, że niewielu kibiców rywali Kopenhagi go lubi. Grabara widzi świat na swój sposób.

Ale mówiąc o dziwnych rzeczach, ma pan coś konkretnego na myśli?

Na przykład sytuację, gdy Kopenhaga ściągnęła australijskiego bramkarza Matthew Ryana. Obaj panowie, delikatnie mówiąc, za sobą nie przepadali. Grabara nie gryzł się wtedy w język, mówiąc o koledze z zespołu. Ale jak mówię, widocznie taki ma charakter. Ma swój świat. Natomiast jeszcze raz powtarzam: jest świetnym bramkarzem.

Jeden z duńskich dziennikarzy powiedział nawet, że jednym z trzech najlepszych w historii tej ligi. Zgadza się pan z tą opinią?

Pamiętajmy, że swego czasu grał tu Peter Schmeichel. Jego na pewno dałbym na pierwszym miejscu. Natomiast czy Grabara w pierwszej trójce… W top 5 na pewno. Choć co ciekawe, sama Kopenhaga nie miała zbyt wielu świetnych bramkarzy w swojej historii.

Kamil Grabara nie skapitulował w pierwszym meczu z Rakowem. Jak będzie w rewanżu?
Kamil Grabara nie skapitulował w pierwszym meczu z Rakowem. Jak będzie w rewanżu?

A czy liga duńska nie jest już za mała dla Grabary?


W pewnym sensie tak może być. Wydaje mi się, że tylko awans do fazy grupowej Ligi Mistrzów mógłby sprawić, że Grabara by został. W przeciwnym wypadku wieszczę jego odejście. Według mnie spokojnie poradziłby sobie w lidze niemieckiej, czy włoskiej, gdzie przecież występowało lub występuje sporo polskich bramkarzy.

Wracając do szans Rakowa. W czymś jeszcze je pan upatruje, poza nieszczelną obroną Kopenhagi?

Być może też w tym, że Raków nie jest znany w Danii. Słyszeliśmy tu o Legii, która wiele razy pokazywała się w europejskich pucharach. Ale o Rakowie nie. Może więc wkraść się w jakimś sensie niedocenienie rywala. Ja bym mistrza Polski jeszcze nie skreślał.

Jak mówiłem, wystarczy jeden gol gości i wszystko zacznie się od nowa. Kopenhaga ma w tym meczu wszystko do przegrania, a Raków wszystko do wygrania. Natomiast słyszę, że jest szansa na występ Achouriego, który nie zagrał w pierwszym meczu z powodu kontuzji. To byłby ogromny atut gospodarzy, bo mówimy o topowym zawodniku.

Co by pan uznał za większą niespodziankę? Wygranie przez Danię EURO 1992 czy gdyby Raków przeszedł Kopenhagę?

Tu nie ma nawet porównania! Awans Rakowa byłby niespodzianką, ale na pewno nie sensacją na miarę tego, co my wtedy zrobiliśmy. To było gigantyczne zaskoczenie, przecież absolutnie nikt się tego nie spodziewał. To było najważniejsze piłkarskie wydarzenie w historii Danii. A zresztą, co ja mówię…

Można chyba powiedzieć, że to było najważniejsze wydarzenie w historii Danii od zakończenia II wojny światowej. Piękne chwile. Choć tyle czasu już minęło, to nigdy tego nie zapomnę. Tej euforii, tego szczęścia jakie zapanowało wtedy w Danii. To było coś absolutnie niepowtarzalnego…

To jeszcze na koniec słówko o drugiej polsko-duńskiej rywalizacji. Legia Warszawa kontra FC Midtjylland. Kto faworytem?

Za faworyta w tym przypadku uważam Legię. Widzę tu pewną analogię między Legią a Kopenhagą. Oba zespoły przywiozły dobre rezultaty z meczów wyjazdowych, a oba są też bardzo silne u siebie. Poza tym obecne Midtjyalland nie jest tak mocne jak to nieraz bywało. Nawet w tym sezonie, w eliminacjach Ligi Konferencji, miało kłopoty i ledwo, ledwo przeszło drużynę z Luksemburga. Dlatego w tej parze większe szanse daję Legii.

Rozmawiał Piotr Koźmiński, dziennikarz WP SportoweFakty

Sensacyjne informacje w sprawie Messiego. Będzie kara?
Barcelona zatrzymała wielki talent! 

Źródło artykułu: WP SportoweFakty