To był wyrównany dwumecz, ale błędy drogo kosztowały mistrza Polski. Raków Częstochowa w Sosnowcu przegrał z FC Kopenhagą po samobójczym trafieniu Bogdana Racovitana. Z kolei na Parken częstochowianie stracili gola po błędzie bramkarza Vladana Kovacevicia. Rakowowi udało się doprowadzić do wyrównania, ale to było zbyt mało.
Przed meczem trener FC Kopenhagi Jacob Neestrup mówił o tym, że nie rozumie przepisów, które zezwalają na to, że Raków miał przełożony mecz ligowy. - Byłoby bardziej sprawiedliwie, gdyby jedną i drugą drużynę obowiązywały te same warunki - mówił trener Jacob Neestrup na przedmeczowej konferencji prasowej.
Jego zdaniem to nie było fair w stosunku do jego drużyny. Po meczu już nie atakował mistrzów Polski. Chwalił za to przeciwników.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: kuriozum na boisku. O tym golu będą chciały zapomnieć
- Ta wypowiedź była nieco arogancka. Mamy dużo szacunku dla Rakowa, wiemy ile dokonali przez ostatnie siedem lat. Zbudowali klub z niczego, osiągali wiele sukcesów, zdobywali trofea. Oglądaliśmy ich mecze w pucharach, widzieliśmy jak grają ze Slavią Praga - powiedział Neestrup.
- Cieszę się i jestem dumny z tego, że wykonałem swoją robotę jako trener, a moi zawodnicy jako piłkarze. Mamy wielki szacunek do każdego przeciwnika. Raków nie ma mentalności przegranych. Do końca walczyli, naciskali, aż w końcu zdobyli bramkę - dodał Neestrup.
FC Kopenhaga po raz drugi z rzędu i szósty w historii zagra w fazie grupowej Ligi Mistrzów. Z kolei Raków rywalizować będzie w Lidze Europy.
Czytaj także:
Raków dalej gra w pucharach. To czwarty polski klub w Lidze Europy
Ligi Mistrzów nie ma, ale premia i tak jest ogromna. Raków Częstochowa zarobił górę pieniędzy