Erik Exposito jest na początku tego sezonu w fenomenalnej formie. W siedmiu meczach Hiszpan strzelił już sześć goli, zaliczył dwie asysty i w klasyfikacji strzelców o dwa trafienia wyprzedza Tomasa Pekharta.
Jak wiadomo niewiele jednak brakowało, aby bohater Śląska Wrocław trafiał już dla Rakowa.
Mistrz Polski długo walczył o Exposito, oferując Śląskowi milion euro, a jemu samemu jedną z najwyższych, a może nawet najwyższą, pensję w Ekstraklasie.
Ostatecznie Śląsk propozycję jednak odrzucił i 27-letni napastnik został we Wrocławiu.
A jak Hiszpan przyjął tę decyzję? Jak tłumaczy eksplozję swojej formy i całej drużyny na początku rozgrywek? Czy nie jest sfrustrowany tym, że po raz kolejny nie udało mu się odejść? O tym Exposito opowiedział w wywiadzie dla WP SportoweFakty.
Piotr Koźmiński, dziennikarz WP SportoweFakty: Zdecydowana większość obserwatorów Ekstraklasy uważa, że jesteś najlepszym piłkarzem początku rozgrywek. Co się stało, że tak trafiłeś z formą?
Erik Exposito, napastnik Śląska Wrocław (126 meczów w Ekstraklasie i 41 goli): Myślę, że trzeba spojrzeć na to szerzej, nie tylko na mnie. Bo nie tylko o mnie tu chodzi. Generalnie jako zespół wykonaliśmy kawał dobrej roboty praktycznie od pierwszego dnia obozu przygotowawczego. Powiedzieliśmy sobie, że trzeba zrobić wszystko, aby tak ciężki sezon jak ten ostatni już się nie powtórzył. Ani ja, ani koledzy nie chcieliśmy przechodzić przez to samo. Zrobiła się z nas taka mała rodzina, i na boisku, i poza nim. Jesteśmy bardzo zjednoczeni i zdeterminowani, aby to nie był tylko początek, a cały dobry sezon w naszym wykonaniu.
No właśnie. Co czujesz patrząc na tabelę strzelców, którą otwierasz z sześcioma golami i ligową, gdzie Śląsk zajmuje drugie miejsce?
Satysfakcję, że praca, którą włożyliśmy w przygotowania ma sens. Widzimy przecież, że daje konkretne owoce. Natomiast nie jest tak, że już popadamy w euforię. Rozmawiamy oczywiście o tym wszystkim w szatni, ale nie narzucamy sobie ani sufitu, ani konkretnego celu. Po prostu chcemy utrzymać dobrą passę, a jeśli to się uda, to czekają nas piękne chwile.
Kibice też coraz mocniej pomagają. Śląsk ma po siedmiu kolejkach trzecią średnią frekwencję w lidze: 18 757 widzów.
Tak, to coś fantastycznego. Zawsze mówiłem, że kibice to nasza wielka siła. Właśnie dlatego bardzo lubię bramki strzelane u siebie, na własnym stadionie. Bo aplauz kibiców, w tym dzieci, które skandują twoje nazwisko, to coś niesamowicie przyjemnego.
Ostatecznie zostałeś w Śląsku, ale nie ma co ukrywać, że Raków miał na ciebie duże zakusy. W Częstochowie przyznawali nawet, że byli już dogadani co do kontraktu indywidualnego.
Toczyły się różne rozmowy, było zainteresowanie nie tylko ze strony Rakowa. Natomiast ostatecznie zostałem w Śląsku i też jestem szczęśliwy. To klub, w którym spędziłem najwięcej czasu jako piłkarz. Czyli to nie jest krótki przystanek.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: bramkarz ruszył do ataku. Ostatnia akcja i... Tylko zobacz!
Ale zapewne niełatwo się gra, nie wiedząc, czy jednak zaraz nie dojdzie do zmiany klubu?
Od początku powiedziałem sobie, że jakiekolwiek negocjacje nie mają prawa wpływać na moją postawę na boisku. Że w żaden sposób nie mogę zaszkodzić drużynie. I tego bardzo mocno się trzymałem. Myślę też, że to było widać gołym okiem. W każdym meczu robiłem, co mogłem najlepszego dla Śląska.
To prawda. Z drugiej strony na pewno kusił ten Raków. W sensie walka o mistrzostwo, gra w pucharach.
Tym razem miałem to jasno poukładane w głowie. Podchodziłem do tego w ten sposób, że jeśli wszystkie strony się dogadają, to dojdzie do transferu. Ale nic na siłę. Skoro Śląsk ostatecznie postanowił, że mnie nie sprzedaje, to ja akceptuję taką decyzję. I w dalszym ciągu będę się starał grać tak jak w ostatnich meczach.
Czyli w żaden sposób nie jesteś sfrustrowany czy obrażony?
Nie. Właśnie ze względu na to, o czym mówiłem wcześniej. Nastawiłem się, że co ma być, to będzie. Jeśli coś się ma wydarzyć, to się wydarzy. A jak nie, to widocznie nie miało do tego dojść.
Pytam o frustrację, bo to już bodaj trzeci przypadek, w którym byłeś blisko odejścia ze Śląska. Za każdym razem sprawa upadała na zaawansowanym etapie.
Tak. I to też mnie sporo nauczyło. Frustracja pojawiła się za pierwszym razem. Faktycznie, sprawy były już mocno zaawansowane, a mimo to transfer upadł. No ale jeśli ktoś w ostatniej chwili zmienia warunki, to na to mojej zgody nie będzie.
Mówisz o Chinach czy o Turcji?
W zasadzie o obu przypadkach.
Kibice Śląska są zadowoleni, że zostałeś, ale od razu dodają, że jak najszybciej klub powinien podpisać z tobą nowy kontrakt, bo obecny kończy się już za rok.
Myślę, że jest na to dość wcześnie. Za nami dopiero siedem kolejek, do końca sezonu bardzo daleko. Choć zawsze powtarzam: jestem otwarty na wszelkie rozmowy.
Grasz w Śląsku już piąty sezon i trzeba przyznać, że różnie bywało. Obecnie przeżywasz najlepszy okres w klubie. A jaki moment był najgorszy?
W poprzednim sezonie, gdy ze względu na dwa złamane palce przez pewien czas nie mogłem należycie pomóc drużynie. A to był dla nas trudny moment. Ta kontuzja mocno mi przeszkadzała i nie mogłem wesprzeć klubu tak, jakbym chciał. To był dla mnie najgorszy moment, nie chciałbym go już przeżywać. Podobnie jak ciężkiej walki o utrzymanie.
Wiem, że teraz jest wszystko super, ale wiem też, że będą w tym sezonie trudne momenty. Dlatego mocno apeluję z tego miejsca do kibiców Śląska, aby wtedy też byli z nami. Razem łatwiej będzie nam to przetrwać i wrócić na właściwe tory. Natomiast jeszcze raz: bardzo się cieszę, że jako drużyna przestawiliśmy ten "czip" i wszystko tak dobrze się układa.
Jak wspomnieliśmy, to już kilka lat twojego pobytu w Polsce. Do wszystkiego zdążyłeś się przyzwyczaić czy wciąż coś sprawia kłopot?
Urodziłem się na Wyspach Kanaryjskich, na Teneryfie. Jestem więc przyzwyczajony do ciepła, do słońca. Polskie zimy, zwłaszcza na początku, były dla mnie trudne. Teraz jest już lepiej, choć wiadomo, że jednak zawsze będę wolał słońce od śniegu. To są jednak te, nazwijmy je, poświęcenia dla dobra kariery piłkarskiej.
Rozmawiał Piotr Koźmiński, dziennikarz WP SportoweFakty
Niedźwiedź zwolniony z Widzewa
Nowe informacje w sprawie Zielińskiego