- Miałem inne oferty z Włoch, Niemiec, ale tutaj chciano mnie najbardziej - mówił dwa miesiące temu Krzysztof Piątek. W lipcu polski napastnik wreszcie znalazł nowy klub i podpisał trzyletni kontrakt z Istanbul Basaksehir. Czy dokonał dobrego wyboru?
Po kilku tygodniach pobytu w Turcji 28-latek może być jednak potężnie rozczarowany. Początek wygląda naprawdę źle. Jego nowa drużyna przegrała trzy pierwsze spotkania nowego sezonu, ponadto nie strzeliła gola a dotychczasowy trener Emre Belozoglu odszedł z klubu.
Z kolei Piątek został pominięty przez Fernando Santosa i nie znalazł się w kadrze reprezentacji Polski na mecze eliminacji do EURO 2024 z Wyspami Owczymi (2:0) i Albanią, które czeka nas już w niedzielę.
Naprawdę, mogło być lepiej.
Bomba i największy transfer
Gdy w lipcu Piątek podpisywał umowę z czołowym tureckim klubem, pisały o tym największe tamtejsze sportowe gazety. "Transferowa bomba" - przekonywał poczytny dziennik "Fanatik".
- Transfer Krzysztofa Piątka odbił się w Turcji szerokim echem, wciąż jest pamiętany jego świetny okres we Włoszech, trafił za duże pieniądze do AC Milan i strzelał dla nich bramki. Jego nazwisko było tutaj łączone z Galatasaray czy Fenerbahce - mówi nam Ferhat Kiziltas, dziennikarz magazynu "Turkiye Gazetesi".
ZOBACZ WIDEO: "Przeszedł mnie dreszcz żenady". Mocne słowa o zachowaniu Polaków w meczu z Wyspami Owczymi
Piątek dostał koszulkę z numerem "9". Przekaz był jasny - będziesz naszym podstawowym napastnikiem i odpowiadasz za strzelanie bramek. Te były potrzebne, bo ambicje klubu były spore. Przede wszystkim powrót zajęcie wysokiego miejsca w ligowej tabeli i powrót do europejskich pucharów.
Na koniec ubiegłego sezonu Basaksehir zajął piąte miejsce, które nie dało kwalifikacji do gry w Lidze Europy bądź w Lidze Konferencji. A wszyscy mieli świeżo w pamięci udaną przygodę w tych rozgrywkach w 2022 roku.
- Ubiegły sezon był dla klubu bardzo dobry, pokazali się świetnie w Europie. W Lidze Konferencji wygrali grupę z Fiorentiną, odpadli dopiero w 1/16 finału - przypomina Kiziltas. W fazie grupowej ekipa prowadzona przez Emre Belozoglu potrafiła pokonać Violę, późniejszego finalistę, aż 3:0.
Lepszy od ekipy ze Stambułu okazał się dopiero Gent (1:1 i 1:4).
Fatalny start i odejście
Nikt nie spodziewał się, że nowy sezon rozpocznie się dla Piątka i jego kolegów (w tym innego polskiego piłkarza Patryka Szysza) tak źle. W pierwszych trzech kolejkach Basaksehir nie zdobył ani jednego punktu, trzykrotnie przegrywając do zera.
Najpierw lepszy okazał się Alanyaspor (0:2), potem Fatih Karagumruk (0:2) a w ostatnią sobotę Basaksehir przegrał u siebie z Konyasporem (0:1). Po spadku na przedostatnie miejsce w tabeli atmosfera szybko zrobiła się gorąca i zaczęło się poszukiwanie winnego.
Jak ujawnia nam nasz turecki rozmówca, od pewnego czasu pojawiały się doniesienia, że w zespole nie dzieje się najlepiej.
- Nadzieje przed obecnym sezonem były duże, ale na razie wyniki są bardzo złe. Pojawiały się doniesienia, że doszło do konfliktu trenera z zawodnikami. - przekonuje Kiziltas.
W końcu Emre Belozoglu porozumiał się z władzami i odszedł z klubu za porozumieniem stron. W środę nowym trenerem został ogłoszony Cagdas Atan.
Santos go skreślił?
Piątek na razie ma pewne miejsce w podstawowym składzie Basaksehiru i mimo fatalnej postawy zespołu w ofensywie, tureckie media nie znajdują w nim winnego kryzysu. Kredyt zaufania ma jednak swój limit i polski snajper ma coraz mniej czasu na jego spłatę.
Bardziej niepokojący dla Piątka jest brak powołania do reprezentacji Polski. Kolejny raz, bo przypomnijmy, że już w czerwcu napastnik nie znalazł się w kadrze na mecze z Niemcami i Mołdawią, choć miał za sobą czas regularnej gry w Serie A w barwach Salernitany.
Czy 28-latek, który w barwach Biało-Czerwonych nigdy nie zawodził i strzelił dla reprezentacji 14 bramek, wypadł na dobre z kręgu zainteresowań selekcjonera?
Tomasz Skrzypczyński, WP SportoweFakty
Transfer Kamila Grabary potwierdzony! Czytaj więcej--->>>