Wszystko przez to, że nad obiekt w Armenii nadleciał dron. Co charakterystyczne, do urządzenia przywiązana była flaga Republiki Górskiego Karabachu - terytorium, które jest zamieszkiwane w większości przez Ormian.
Formalnie obszar ten należy do Azerbejdżanu, ale w rzeczywistości funkcjonujące jako niepodległe państwo, które nie jest jednak uznawane przez żadne państwo na świecie.
Arbiter spotkania w Armenii nie zawahał się i błyskawicznie zarządził przerwę w meczu. Starcie zostało wznowione po krótkiej chwili - gdy dron odleciał znad stadionu.
Przypomnijmy, że Armenia i Azerbejdżan od wielu lat toczą spór o Górski Karabach, zamieszkany przez Ormian separatystyczny region będący częścią Azerbejdżanu. Najkrwawsze starcia pomiędzy Ormianami i Azerami o ten teren toczyły się w latach 1988-1994.
Obszar ten stał się w efekcie rządzonym przez Ormian i wspieranym przez Armenię państwem nieuznawanym. Ostatnie nasilenie konfliktu miało miejsce 3 lata temu (w 2020 roku), gdy zginęło wówczas ponad 6 tysięcy osób.
Po sześciu tygodniach walk, przy udziale Rosji, wynegocjowano porozumienie pokojowe, które pozwoliło Azerbejdżanowi odzyskać kontrolę nad dużymi częściami Górskiego Karabachu.
Dodajmy, że mecz w Armenii skończył się zwycięstwem Chorwacji 1:0 (relacja z tego spotkania dostępna jest TUTAJ).
Warto również wspomnieć, że kilka dni temu podczas meczu piłkarskiego Turcji z Armenią doszło do kontrowersyjnych scen. Turcy wywiesili kontrowersyjne, antyormiańskie transparenty w okolicach stadionu. Na jednym z nich wychwalano ludobójstwo, a także porównano obywateli tego państwa do psów (więcej o tym pisaliśmy TUTAJ).
W konflikcie na tle politycznym Turcja jest bowiem sojusznikiem Azerbejdżanu.
Zobacz także:
Media jednoznacznie odebrały słowa Lewandowskiego
ZOBACZ WIDEO: Fernando Santos zwolniony? "Dojdzie do spotkania z prezesem"