- Całe szczęście w najbliższej perspektywie nazwisko nowego trenera nie będzie miało dużego znaczenia. Nasza drużyna i tak awansuje na Euro 2024. Nie trzeba kombinować i wystarczy wziąć trenera z dobrym warsztatem, który spełnia przesłanki moralne. Musiałaby spaść bomba neutronowa, by stało się inaczej - uważa doświadczony polski trener Bogusław Kaczmarek.
Jego zdaniem już podczas październikowych meczów polscy piłkarze powinni bez większych problemów sięgnąć po zwycięstwa w meczach z Wyspami Owczymi i domowym starciu z Mołdawią. Jego zdaniem wystarczy do tego odrobina zaangażowania ze strony nowego selekcjonera.
- Decyzja o zwolnieniu Fernando Santosa jest słuszna, bo on cierpiał od początku swojej pracy w Polsce. W ostatnich meczach było w nim dwa gramy optymizmu, trzy gramy radości, a reszta to była troska, smutek i zmęczenie. Razem z nim cierpieli piłkarze, a przede wszystkim kibice. Niestety prawda jest taka, że wzięliśmy faceta umęczonego życiem, którego nie chciał nikt inny, a i jego niespecjalnie interesowały nowe wyzwania. Lista błędów Santosa jest przerażająco długa - dodaje asystent Leo Beenhakkera w reprezentacji Polski (2006-09).
ZOBACZ WIDEO: Na tej liście jest nazwisko nowego selekcjonera? Zobacz, kto może zastąpić Santosa
Jego zdaniem nikt nie ma prawa porównywać Portugalczyka do Leo Beenhakkera, bo Holender włożył w pracę w Polsce całe swoje serce, a poza sukcesami reprezentacji zdołał także nauczyć wiele swoich asystentów, czyli Dariusza Dziekanowskiego, a także Adama Nawałkę. Ten drugi był w stanie poprowadzić później kadrę do sukcesów. Santos zostawia po sobie spaloną ziemię, a o jego prowadzeniu kadry wszyscy będą chcieli jak najszybciej zapomnieć.
- Santos nie miał wiedzy i orientacji w polskiej kadrze, a co gorsza, nie miał przy sobie nikogo, kto mógłby mu nieco pomóc. Szczytem ignorancji było pomylenie Pawła Wszołka i wstawienie go jako prawego obrońcy. Jego zmiany to były nieprzemyślane łapanki, a w praktycznie wszystkich sprawach Portugalczyk błądził jak dziecko we mgle. Mam wrażenie, że czasem dobierał zawodników do składu na podstawie losowania - mówi nasz rozmówca.
- W jego ruchach nie widać żadnej logiki. Cudem uniknęliśmy większej kompromitacji, czyli remisu z Wyspami Owczymi, a po tym meczu trener nie zrobił nic, by zrehabilitować się z Albanią. Bardzo dobrze, że został zwolniony, ale trochę szkoda, że to wszystko tak drogo kosztowało. Żaden portugalski trener się w Polsce nie sprawdził, więc może dajmy sobie już spokój z tymi eksperymentami - ocenia Kaczmarek.
Zwraca także uwagę, że PZPN wciąż nie wypracował sobie żadnego systemu wyboru kolejnych selekcjonerów najważniejszej drużyny narodowej. W związku nie ma żadnej osoby, która miałaby jakiś długofalowy plan, nie mówiąc już choćby o obsadzeniu stanowiska dyrektora sportowego.
Ktokolwiek zostanie wybrany nowym trenerem, będzie musiał uczyć się tej roli i dopiero zbierać doświadczenie jako selekcjoner.
- PZPN przez lata inwestował w Jacka Magierę czy Macieja Skorżę, ale gdzie ci trenerzy dzisiaj są? Dlaczego nie pracowali przy kadrze? Z całym szacunkiem dla Grzegorza Mielcarskiego, ale on w tej drużynie był tylko tłumaczem. W tym momencie największą nadzieją jest dobry kalendarz kolejnych meczów. Nasza reprezentacja ma szansę na siedem punktów do końca eliminacji i awans na Euro 2024 z baraży - kończy.
Jego zdaniem Magiera i Skorża wraz z Markiem Papszunem powinni znaleźć się w gronie najpoważniejszych kandydatów do objęcia stanowiska selekcjonera reprezentacji Polski.
Mateusz Puka, dziennikarz WP SportoweFakty
Czytaj więcej:
Fatalne informacje dla reprezentacji
232 dni pracy Fernando Santosa