Wymowne milczenie po odejściu Santosa. Już to przerabialiśmy

Getty Images / Rafal Oleksiewicz / Na zdjęciu: Fernando Santos (z prawej)
Getty Images / Rafal Oleksiewicz / Na zdjęciu: Fernando Santos (z prawej)

Wydaje się, że reprezentanci Polski specjalnie nie przejęli się odejściem Fernando Santosa. Żaden z nich nie zareagował na komunikat opublikowany przez PZPN.

W tym artykule dowiesz się o:

Przez wiele lat Fernando Santos z powodzeniem prowadził reprezentacje Grecji i Portugalii, ale po podpisaniu kontraktu z PZPN wytrzymał na stanowisku zaledwie kilka miesięcy w kadrze Polski. W środę oficjalnie federacja poinformowała o rozstaniu z doświadczonym szkoleniowcem.

Wszystko wskazuje na to, że drużynę narodową z kryzysu będzie próbował wyciągnąć polski trener. Mając na uwadze, że kolejne spotkania eliminacyjne zostaną rozegrane w październiku, prezes Cezary Kulesza w najbliższych dniach powinien ogłosić nazwisko nowego selekcjonera.

Najwyraźniej kadrowicze wcześniej pogodzili się z faktem, że kadencja Santosa dobiegła końca, a środowe oświadczenie PZPN nie było dla nich absolutnie żadnym zaskoczeniem. Wcześniej nie brakowało głosów, jakoby Portugalczyk nie utrzymywał najlepszych relacji z zawodnikami.

Po oficjalnej informacji o zwolnieniu Santosa, próżno szukać reakcji w mediach społecznościowych reprezentantów Polski. Wydaje się, że piłkarze postanowili spuścić zasłonę milczenia.

ZOBACZ WIDEO: Na tej liście jest nazwisko nowego selekcjonera? Zobacz, kto może zastąpić Santosa

Zresztą polscy gracze nie tęsknili również za Czesławem Michniewiczem. Zamieszany w aferę premiową poprzednik Santosa pożegnał się z drużyną w fatalnej atmosferze po mistrzostwach świata.

Kilka godzin przez komunikatem PZPN głos zabrał jedynie Kamil Grosicki. Doświadczony zawodnik przeprosił kibiców za porażkę 0:2 z Albanią, natomiast ani słowem nie wspomniał o dotychczasowym trenerze (więcej TUTAJ).

Czytaj więcej:
"Ten związek był toksyczny". Ekspert bez ogródek o Santosie i Kuleszy
232 dni Fernando Santosa w reprezentacji Polski. Krócej pracowali nieliczni

Źródło artykułu: WP SportoweFakty