Siedem goli w Monachium. Bayern bawił się z Manchesterem United

PAP/EPA / Anna Szilagyi / Na zdjęciu: radość piłkarzy Bayernu Monachium
PAP/EPA / Anna Szilagyi / Na zdjęciu: radość piłkarzy Bayernu Monachium

Końcowy wynik w pełni tego nie oddaje, ale to była duża przewaga Bayernu. Monachijczycy wygrali z Manchesterem United 4:3 w pierwszym meczu fazy grupowej Ligi Mistrzów, będąc zespołem wyraźnie lepszym i... nieskutecznym.

Był to hit, jeśli weźmiemy pod uwagę bogatą historię jednej i drugiej drużyny. Bo w środowy wieczór w piłkę grał tylko Bayern Monachium. Manchester United wprawdzie strzelił trzy gole, ale trudno go pochwalić po takim spotkaniu, bo niewiele się zgadzało.

Na początku goście w miarę się trzymali. Zresztą, w 4. minucie to oni mieli kapitalną (choć trochę przypadkową okazję), ale z bliska Christian Eriksen nie zachował się tak, jak powinien w polu karnym.

Z biegiem czasu ciężar gry przenosił się coraz bardziej pod bramkę Manchesteru United. Nie przekładało się to na klarowne sytuacje, ale wystarczyła jedna akcja w bocznym sektorze i kibice w Monachium mieli powody do radości. I stało się to po koszmarnym błędzie Andre Onany, który w niewytłumaczalny sposób przepuścił piłkę do siatki po lekkim strzale Leroya Sane. Może i Kameruńczyk dobrze gra nogami, natomiast chyba zapomniał, że bramkarz powinien też coś grać rękami. Po kilku minutach Serge Gnabry zachował się jak egzekutor po akcji Jamala Musiali i było 2:0. Wtedy na dobrą sprawę mecz mógł się zakończyć.

ZOBACZ WIDEO Probierz musi wzniecić ogień walki

To były cztery minuty, które "zabiły" Manchester United. Erik ten Hag mógł tylko załamać ręce, bo jego zawodnicy nie byli w stanie wyprowadzić składnego kontrataku, nie mówiąc o jakiejkolwiek sensownej sytuacji pod bramką. Był rajd Sergio Reguilona, po którym nikt nie dostawił nogi na piątym metrze, a uderzenie Bruno Fernandesa z dystansu lepiej przemilczeć.

Podobno gdzieś z przodu biegał Rasmus Hojlund. Był kompletnie odcięty od podań, nie potrafił znaleźć sobie miejsca na boisku. Ale na początku drugiej połowy dał o sobie znać, gdy opanował piłkę w polu karnym po podaniu Marcusa Rashforda i dość nieoczekiwanie zdobył bramkę kontaktową.

Problem w tym, że "Czerwone Diabły" nie poszły za ciosem. Co więcej, cztery minuty później Bayern odzyskał dwubramkową przewagę. Eriksen zagrał ręką we własnej "szesnastce", a sędzia po obejrzeniu kilku powtórek wskazał na jedenasty metr. Kane uderzył perfekcyjnie i choć Onana rzucił się w dobrą stronę, to nie był w stanie skutecznie interweniować.

A później? Dominacja absolutna. Okazji było sporo. Sane strzelił w słupek, parę razy Onana uratował zespół przed kompromitacją. Aż trudno uwierzyć, że gospodarze byli lepsi tylko o jednego gola.

W końcówce przez moment wydawało się, że będą emocje, bo gola po bardzo ładnej akcji strzelił Casemiro, ale ponownie odpowiedź Bayernu była natychmiastowa. Kimmich zagrał idealnie w pole karne, a rezerwowy Mathys Tel przyjął piłkę i potężnym strzałem zaskoczył Onanę. Tu już było po wszystkim. Przyjezdni trafili jeszcze na otarcie łez po wrzutce Bruno Fernandesa z rzutu wolnego, gdy dublet skompletował Casemiro. Irracjonalne zawody w Monachium.

Bayern Monachium - Manchester United 4:3 (2:0)
1:0 Leroy Sane 28'
2:0 Serge Gnabry 32'
2:1 Rasmus Hojlund 49'
3:1 Harry Kane (k.) 53'
3:2 Casemiro 88'
4:2 Mathys Tel 90+2'
4:3 Casemiro 90+5'

Składy:

Bayern: Sven Ulreich - Konrad Laimer, Dayot Upamecano, Kim Min-jae, Alphonso Davies - Leroy Sane (87' Mathys Tel), Joshua Kimmich, Leon Goretzka, Jamal Musiala (75' Eric Maxim Choupo-Moting), Serge Gnabry (63' Kingsley Coman) - Harry Kane (87' Thomas Mueller).

Manchester United: Andre Onana - Diogo Dalot, Victor Lindelof, Lisandro Martinez, Sergio Reguilon - Facundo Pellistri (81' Alejandro Garnacho), Casemiro, Christian Eriksen (69' Scott McTominay), Bruno Fernandes, Marcus Rashford - Rasmus Hojlund (81' Anthony Martial).

Żółte kartki: Goretzka (Bayern) oraz Lisandro Martinez (Manchester United).

Sędzia: Glenn Nyberg (Szwecja).

CZYTAJ TAKŻE:
Zespół Grabary wypuścił punkty z rąk. Dwa ciosy w końcówce
Są decyzje po meczu z Albanią. UEFA ukarała Polaków!

Źródło artykułu: WP SportoweFakty