Przypomnijmy, że polski bramkarz mocno podpadł Galatasaray Stambuł i wywołał burzę. Poszło o to, że Kamil Grabara po meczu w Turcji zamieścił w mediach społecznościowych mocny wpis na platformie X (wcześniej Twitter).
"Zasługiwaliśmy na trzy punkty w tym g****anym meczu" - napisał Polak po remisie 2:2 (---> RELACJA) w pierwszej kolejce Ligi Mistrzów. Według tureckiego serwisu fanatik.com.tr, Polak zedytował ten wpis. Wcześniej nazwał stadion gospodarzy "g****aną dziurą".
Bramkarzowi po tym kontrowersyjnym poście grożono nawet śmiercią. "To nie jest normalne. 300 wiadomości i nie zliczę, ile komentarzy. Brak słów" - pisała na Instagramie żona piłkarza, która w ramach potwierdzenia zdecydowała się opublikować w sieci zrzuty ekranu.
ZOBACZ WIDEO Lewandowski bez powołania? Probierz rozwiał wątpliwości
Galatasaray odniósł się do ostatnich wydarzeń i wydał w piątek specjalne oświadczenie ws. zachowania Grabary. Turcy poinformowali, że domagają się kary dla polskiego bramkarza nie ze strony UEFA, lecz ze strony FC Kopenhagi.
"Oświadczenia [Grabary] złożone przed i po meczu są sprzeczne z zasadami fair play UEFA. Oczekujemy, że klub z Kopenhagi, który gościliśmy przez dwa dni, wymierzy mu niezbędną karę" - informuje klub, cytowany przez BBC. Teraz pozostaje czekać na reakcję Duńczyków.
Turecki klub przekazał także, że wulgarne wpisy golkipera FC Kopenhaga przypisuje "jego młodości i brakowi doświadczenia".
Czytaj także:
Były kapitan kadry wierzy w Probierza i uderza w piłkarzy. "Nie mają wyjścia"
Nie powołałby Lewandowskiego. Wyjaśnia dlaczego