Osiem goli padło w Gliwicach. Ruch Chorzów, po katastrofalnych błędach w defensywie, przegrał z Rakowem Częstochowa 3:5. Goście, pomimo tego, że w czwartek wieczorem rozgrywali spotkanie w Bergamo, fizycznie dobrze wytrzymali potyczkę.
- Cieszymy się ze zwycięstwa. Niedzielne mecze w Ekstraklasie wiążą się z jednym dniem regeneracji dla zespołu. To dla nas dynamiczny okres i wygrane będą zawsze satysfakcjonujące - powiedział na pomeczowej konferencji trener Rakowa Dawid Szwarga.
- Zespół był zdeterminowany, pomimo trudności, trzymał organizację gry. Przy bramkach mogliśmy się lepiej zachować. Strzelając pięć goli na wyjeździe trzeba być zadowolonym. To może robić wrażenie - dodał.
Bohaterem potyczki był Dawid Drachal. Osiemnastolatek zdobył w 1. połowie trzy gole. - Tego nawet Dawid nie spodziewał się. Zagrał bardzo dobrze w ataku, miał dobre nastawienie. Wciąż jest na etapie wdrażania zachowań w obronie - podsumował Szwarga.
Dobrego humoru po kolejnej porażce nie mógł mieć szkoleniowiec gospodarzy Jarosław Skrobacz. - Weszliśmy pełni wiary i ze swoim planem na mecz. Trzy stracone gole w sposób, który nie przynosi nam chluby. Jeśli dopuszczamy dobrego rywala do takich okazji... To nie Raków przyczynił się do tych szans, ale my. To sprawiło, że nie byliśmy w stanie więcej zdziałać - denerwował się trener.
- Cały czas robimy wszystko żeby nie tracić wiary w to, co się robi. Możemy znaleźć dużo pozytywnych rzeczy. Jednak tracąc pięć goli nie mamy prawa zremisować meczu - dodał opiekun beniaminka PKO Ekstraklasy.
Czytaj także:
"Cała Polska widziała", a on nie. "To jeden z najuczciwiej rozegranych sezonów"
Kazimierz Moskal: Pierwszy raz spotkałem się z taką sytuacją
ZOBACZ WIDEO: PZPN przedstawił plan Michała Probierza. Do Roberta Lewandowskiego w najbliższym czasie nie poleci