To był ciężki wieczór dla piłkarzy i sympatyków Realu Madryt. Czerwono-Biali zatrzymali Królewskich w derbach Madrytu na Estadio Metropolitano. Bramki dla Atletico Madryt zdobywali Alvaro Morata (dwie) i Antoine Griezmann. Dla pokonanych honorowego gola strzelił Toni Kroos.
W klubowej stacji telewizyjnej Realu Madryt odpowiedzialność za niekorzystny rezultat została w pierwszej kolejności zrzucona na Javiera Alberolę Rojasa. Według tego medium arbiter nie popisał się przy kilku sytuacjach, które mogły budzić zastrzeżenia.
Na początek wzięto pod lupę wydarzenia, które miały miejsce przy pierwszej bramce, którą już w 4. minucie strzelił Morata. Zdaniem komentatorów sędzia nie zauważył rzekomego faulu na Jude Bellinghamie, do którego miało dojść przed tym trafieniem.
ZOBACZ WIDEO: To nie jest tylko problem trenera
- Bramka nie została zweryfikowana w systemie VAR. Od faulu w ataku na korzyść Realu Madryt do gola dla rywali - powiedział komentator, którego słowa cytuje dziennik "Sport". - Faul był bardzo wyraźny. To żenujące, że nie został odgwizdany, nawet bez pomocy VAR-u. To decydująca akcja - dodał sprawozdawca, gdy jeszcze raz analizował całą sytuację w przerwie meczu.
Według komentatorów klubowej telewizji Realu Madryt goście nie powinni do przerwy przegrywać 1:2. Alberola Rojas powinien uznać Królewskim jedną bramkę. - Nieistniejący spalony Ruedigera, który nie uczestniczył w grze, spowodował nieuznanie bramki Camavingi tuż przed zejściem na przerwę. Kolejny oczywisty błąd Alberoli, który skrzywdził tę samą drużynę, oraz zespołu VAR.
Pod koniec pierwszej połowy stwierdzono również, że z boiska powinien zostać wyrzucony Jose Maria Gimenez, który zdaniem komentatorów mógł wysłać Rodrygo do szpitala. - To była podręcznikowa czerwona kartka. Pamiętajmy, że przepisy karzą nie tylko za ostrość przewinienia, ale i zamiar.
Wreszcie skrytykowano Alberolę Rojasa za to, że w drugiej części spotkania nie dopatrzył się zagrania ręką w polu karnym przez Mario Hermoso.
W klubowej telewizji oberwało się oczywiście również FC Barcelonie. Komentatorzy doszli bowiem do wniosku, że Alberola Rojas to człowiek związany z Jose Marią Enriquezem Negreirą, który swego czasu przygotowywał dla Blaugrany raporty na temat pracy arbitrów.
- Gdy dowiedzieliśmy się, kto będzie sędzią, wiedzieliśmy, co nas czeka. Znów popełniają te same brzydkie błędy przeciwko Realowi Madryt. Ten arbiter, pamiętajmy, jest jednym z tych, który wykupił usługi syna Enriqueza Negreiry. Mimo że sędzia powiedział o systemowej korupcji, ci sędziowie dalej pracują (...) To prawdziwy wstyd i skandal. Były trzy akcje, które całkowicie zdeterminowały grę - dodano.
Czytaj także:
Znakomita informacja dla FC Barcelony po meczu Realu
Lider projektu zostaje na dłużej. Xavi podpisał nową umowę z Barceloną