"Przyszedł czas, żeby powiedzieć 'dziękuję'. W dniu dzisiejszym rezygnuje z występów w Reprezentacji Polski. Dziękuję kibicom którzy byli z nami na dobre i na złe, w każdym meczu dawałem z siebie tyle ile mogłem, żebyście byli z nas dumni" - taki komunikat we wtorkowe popołudnie opublikował Grzegorz Krychowiak.
33-latek tym samym zamknął pewien etap w swojej karierze. Etap, w trakcie którego urósł do miana jednego z najważniejszych filarów kadry, by ostatecznie stać się w oczach kibiców jednym z jej głównych hamulcowych.
Jedno jednak nie ulega wątpliwości. Przez ponad 10 lat gry w biało-czerwonych barwach Grzegorz Krychowiak na stałe zapisał się w historii polskiej piłki.
ZOBACZ WIDEO: Probierz musi wzniecić ogień walki
Ponury koniec
- My tak będziemy grać, bo ta gra przynosi nam efekty. Nie oczekujcie od nas, że będziemy grać pięknie w piłkę, bo taka gra nie przynosiła nam efektów - rzucił Krychowiak podczas konferencji prasowej po wygranym towarzyskim meczu z Chile (1:0) pod koniec 2022 roku.
Wypowiedzi takie jak ta, padające akurat z ust Krychowiaka, u schyłku jego reprezentacyjnej kariery, były dla kibiców niczym sypanie solą po otwartych ranach. To bowiem właśnie Krychowiak był uosobieniem bylejakości, apatii i braku pomysłu kadry. To do niego najczęściej było kierowanych najwięcej zarzutów, a jego ruchy na boisku przypominały raczej wóz z węglem, aniżeli generała środka pola.
Na pewno ostatnie lata kładą spory cień na dokonania Krychowiaka. Ogromną niesprawiedliwością byłoby jednak ocenianie go jedynie przez ten pryzmat. Trzeba pamiętać, że "Krycha" ma na koncie równe 100 meczów w biało-czerwonych barwach, a tych nie dostał za piękne oczy. Przez lata stanowił bowiem o sile tej drużyny, a dziś za piłkarza takiego jak Grzegorz Krychowiak w jego prime time, dalibyśmy się pokroić.
Lider
Jako pierwszy szansę Krychowiakowi zdecydował się dać Leo Beenhakker. Holender powołał go na towarzyskie zgrupowanie pod koniec 2008 roku, a następnie wpuścił niespełna 19-letniego wówczas pomocnika na 35 minut sparingu z Serbią.
Na poważną szansę w kadrze pomocnik musiał jednak czekać aż do 2012 roku, gdy kadrę po przegranym Euro 2012 przejął Waldemar Fornalik. To właśnie ten szkoleniowiec uczynił z Krychowiaka podporę drugiej linii reprezentacji, z której później bardzo chętnie korzystał również Adam Nawałka.
W eliminacjach do pamiętnego dla nas Euro 2016, jak i na samym turnieju, nie opuścił już ani minuty. Co więcej, to właśnie Krychowiak zdobył decydującą bramkę w serii rzutów karnych ze Szwajcarią. - Po dogrywce powiedziałem trenerowi, że chciałbym strzelać karnego jako ostatni - wyznał po meczu zawodnik. To był moment, kiedy Krychowiak był prawdziwym liderem kadry, zarówno w kwestii umiejętności czysto piłkarskich, jak i mentalu.
Zresztą Euro 2016 śmiało można nazwać turniejem życia Krychowiaka. Dość powiedzieć, że po wszystkim znalazł się on w najlepszej jedenastce całych mistrzostw opublikowanej przez "France Football" - jako jedyny zawodnik z Polski, i jeden z dwóch (obok Leonardo Bonucciego), który został wyróżniony mimo iż jego drużyna odpadła już na etapie ćwierćfinału.
Rekord minięty o włos
Krychowiak w kadrze to jednak nie tylko udany 2016 rok. Kibice mogą mieć w pamięci też kilka innych jego trafień, nie tylko decydującego karnego ze Szwajcarią.
Bo chociaż "Krycha" nie strzelał goli często (zaledwie 5 bramek na przestrzeni 100 meczów), to często były to gole niezwykle istotne. To on, potężną bombą zza pola karnego, otworzył wynik decydującego o bezpośrednim awansie na Euro 2016 meczu z Irlandią (2:1). To także on, chociaż na kilka minut, dał Polakom nadzieje na korzystne otwarcie mundialu w 2018 roku zdobywając kontaktowego gola w końcówce meczu z Senegalem (1:2).
Trzeba jednak przyznać, że miłe wspomnienia z Krychowiakiem w reprezentacji kończą się chwilę po odejściu z niej Adama Nawałki. Coraz słabsza forma i braki fizyczne skutkowały tym, że coraz częściej musiał ratować się faulami. W efekcie tego, pod koniec kariery w kolejnych występach kolekcjonował głównie żółte kartki, których uzbierał aż 11 w 21 meczach. Gdyby nie decyzja o zakończeniu reprezentacyjnej kariery, prawdopodobnie pobiłby rekord Tomasza Hajty, który w biało-czerwonych barwach 24 razy oglądał "żółtko" (Krychowiak skończył z 23 kartkami).
Nikt dziś jednak nie odbierze Krychowiakowi wielu pięknych chwil w narodowych barwach. "Rozegranie 100 meczów z orłem na piersi do końca życia będzie dla mnie największym zaszczytem zarówno dla człowieka jak i dla sportowca" - napisał w pożegnalnym wpisie i nie sposób z tym polemizować. Zwłaszcza, że większą liczbą rozegranych spotkań mogą pochwalić się na dziś tylko 4 piłkarze.
Czytaj także:
- Lewandowski przed szansą na rekord
- W końcu kamery pokażą ich obu