Na początku lipca Arda Guler podpisał wieloletni kontrakt z Realem Madryt (obowiązuje do końca sezonu 2028/29). Królewscy zapłacili za niego 20 milionów euro Fenerbahce, do tego 10 milionów w bonusach i 20 proc. kwoty od ewentualnego kolejnego transferu.
Jednak jeden z największych talentów w historii tureckiej piłki w dalszym ciągu nie zadebiutował w Realu.
A to ze względu na ciągnące się za nim kontuzje. Jeszcze w trakcie okresu przygotowawczego doznał urazu łąkotki przyśrodkowej w prawym kolanie. Przez kolejne tygodnie przechodził rehabilitację. W końcu wrócił jednak do treningów, był nawet szykowany do debiutu w środowym meczu z Las Palmas. I... nabawił się kolejnej kontuzji.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: zobacz "Messiego" z... Uzbekistanu. Wow!
Tym razem zdiagnozowano kontuzję lewego mięśnia prostego uda. Co gorsze, do urazu miało dojść pod sam koniec ostatniego treningu przed spotkaniem z Las Palmas.
Hiszpańscy dziennikarze informują, że przerwa w treningach wyniesie 3-4 tygodnie. Optymistyczny wariant zakłada powrót do pełni zdrowia na El Clasico z FC Barceloną, które odbędzie się 28 października.
To zła wiadomość dla Carlo Ancelottiego, który na konferencji prasowej był wręcz przekonany, że 18-latek będzie do jego dyspozycji w środowy wieczór.
CZYTAJ TAKŻE:
"To nie jest dla nas problem". Zgodzili się zagrać z Rosją w Moskwie
Probierz zaskoczy powołaniami? To oni mogą być nieoczywistymi wyborami