Podopieczni Carlo Ancelottiego uderzali głową w mur w pierwszej części gry. Już w siódmej minucie meczu pod bramką gości odnalazł się Rodrygo Goes, natomiast Alvaro Valles zablokował jego mocny strzał.
Sytuacje na potęgę marnował Joselu. Napastnik najpierw fatalnie skiksował i został złapany na spalonym, zaś kilkadziesiąt sekund później mając klarowną okazję strzelił daleko obok słupka.
W 25. minucie swoją obecność na murawie mógł udokumentować Brahim Diaz. Ofensywny pomocnik ruszył w kierunku bramki. Alvaro Valles podjął ryzykowną, jednak skuteczną interwencję wślizgiem.
Swoich sił w kolejnych minutach próbowali Ferland Mendy, Rodrygo, Nacho i dwukrotnie Joselu. Ich strzały nie mogły zagrozić bramce strzeżonej przez będącego w świetnej dyspozycji Vallesa.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: zobacz "Messiego" z... Uzbekistanu. Wow!
O dużym pechu może mówić David Alaba. Austriak nie dokończył pierwszej połowy ze względu na kontuzję i opuszczał plac gry z grymasem bólu na twarzy. Ancelotti wykazał się instynktem, wpuszczając Lucasa Vazqueza.
Antybohaterem po stronie miejscowych był Joselu. Snajper w końcówce pierwszej połowy przegrał dwa pojedynki z golkiperem.
Przełamanie "Królewskich" nastąpiło dopiero w trzeciej minucie doliczonego czasu gry. Zastępujący Alabę Vazquez kapitalnie wyłożył piłkę lepiej ustawionemu Diazowi. 24-latek huknął nie do obrony pod poprzeczkę i w ten sposób zdobył swoją pierwszą bramkę w tym sezonie La Ligi.
Przyjezdni nieźle rozpoczęli drugą połowę, aczkolwiek Kepa Arrizabalaga był bezbłędny. Z kolei faworyci wyprowadzili drugi cios w 54. minucie.
Swoje winy odkupił Joselu, który otrzymał dokładne dośrodkowanie ze strony Rodrygo Goesa i strzałem głową sprawił, że piłka była poza zasięgiem Vallesa. Napastnik Realu mógł więc odetchnąć z ulgą.
Po krótkiej przerwie związanej z kontuzją wrócił Vinicius Junior. Brazylijski skrzydłowy wypracował sobie jedną akcję, zatańczył z przeciwnikami i nie zdołał oddać celnego strzału.
Drugie 45 minut ułożyły się pod dyktando Realu. Jedynym jasnym punktem w barwach gości był Jonathan Viera. Kepa Arrizabalaga obronił jego dwa strzały z dystansu.
Aurelien Tchouameni przeprowadził indywidualną akcję zakończoną strzałem zza pola karnego. Piłka przeleciała minimalnie obok słupka.
Real Madryt wykorzystał wpadkę FC Barcelony i pokonał na własnym terenie UD Las Palmas 2:0. Wicelider ligowej tabeli ma jednopunktową stratę do prowadzącej Girony.
Real Madryt - UD Las Palmas 2:0 (1:0)
1:0 - Brahim Diaz 45+3'
2:0 - Joselu 54'
Składy:
Real: Kepa Arrizabalaga - Nacho Fernandez, Antonio Ruediger, David Alaba (41' Lucas Vazquez), Ferland Mendy (77' Fran Garcia), Eduardo Camavinga (77' Toni Kroos), Aurelien Tchouameni, Federico Valverde, Brahim Diaz (56' Dani Ceballos), Rodrygo Goes, Joselu (56' Vinicius Junior).
Las Palmas: Alvaro Valles - Julian Araujo, Eric Curbelo, Saul Coco, Daley Sinkgraven (46' Sergi Cardona), Omenuke Mfulu (46' Kirian Rodriguez), Jonathan Viera (77' Enzo Loiodice), Javier Munoz (78' Maximo Perrone), Cristian Herrera, Munir El Haddadi, Sory Kaba (57' Marvin Park).
Żółta kartka: Coco (Las Palmas).
Sędzia: Jose Luis Munuera Montero.
Czytaj więcej:
Konflikt przybiera na sile. Gwiazdor Napoli zlekceważył Zielińskiego
Lewandowski z szansą na wyróżnienie. Jest wśród nominowanych