Echa meczu KSZO Ostrowiec - Znicz Pruszków: Napastnik KSZO jak dziki pies dingo

Znicz Pruszków okazał się tą drużyną, z którą ostrowiecki KSZO wygrał po paśmie porażek. Bramkę dającą komplet punktów zdobył tuż przed przerwą z ponad 40 metrów Łukasz Matuszczyk, wpisując się drugi raz w sezonie na listę strzelców.

Przełamali złą passę

Piłkarze KSZO Ostrowiec Św. po czterech spotkaniach z rzędu zakończonych porażkami, pokonali przed własną publicznością ekipę Znicza Pruszków 1:0. Skromne zwycięstwo zapewnił pomarańczowo-czarnym Łukasz Matuszczyk, który strzałem z rzutu wolnego (z ponad 40 metrów) pokonał golkipera gości. Było to drugie trafienie Matuszczyka w obecnych rozgrywkach. Sam zawodnik jeszcze przed meczem zapewniał, że trzeba zgasić ten Znicz i słowa dotrzymał.

- Będę próbował strzelać na bramkę rywala i oby coś wpadło - mówił przed spotkaniem obrońca KSZO.

Gorzej być już nie może?

Frekwencja na meczach ostrowieckiego zespołu jest coraz gorsza. Wydawać by się mogło, że tysięczna publiczność była już swego rodzaju dnem, natomiast na trybunach podczas meczu ze Zniczem kibiców było jeszcze mniej. Ci, którzy nie wybrali się na pojedynek KSZO z ekipą pruszkowska bardzo różnie tłumaczyli swoje decyzje: jedni ze względu na złą pogodę (niska temperatura), inni na słabe wyniki zespołu. Ale czy prawdziwy kibic nie jest ze swoją drużyna na dobre i na złe, a szczególnie wtedy gdy drużyna przeżywa jakiś kryzys? Ciekawe co by powiedzieli ci "kibice" kiedy to zawodnicy ze względu na zimno czy też niską frekwencję postanowili nie wychodzić na murawę?

Kapsa jak Cieśliński

W spotkaniu KSZO Ostrowiec Św. - Znicz Pruszków swój debiut w I lidze zaliczył młody piłkarz ekipy z hutniczego miasta, Jakub Kapsa, który zastąpił na boisku w 79. minucie Krystiana Kanarskiego. - Będzie z tego chłopaka kawał piłkarza - stwierdził Łukasz Matuszczyk, na co dzień trenujący z młodym zawodnikiem KSZO.

Podobnie Kapsę komplementował również trener KSZO, Robert Kasperczyk, który już od dłuższego czasu obserwuje rozwój zawodnika. - Kapsika obserwujemy już od dłuższego czasu i przed kontuzją był już bliski wejścia do meczowego składu. Jest to jeszcze taki dziki pies dingo - w cudzysłowie oczywiście. Myślę, że będzie z tego chłopaka duża pociecha. On jak dojrzeje piłkarsko, będzie miał podobny styl gry jak Adam Cieśliński. To jest taki zawodnik, który szarpie, schodzi na boki, który zwiększa odległości między obrońcami, pozwala innym napastnikom i ofensywnym pomocnikom wchodzić. Dlatego też myślę, że przyszłość przed tym chłopakiem- powiedział szkoleniowiec KSZO.

To największy komplement jaki mógł usłyszeć młodziutki Jakub Kapsa, tym bardziej teraz, gdy w przodzie formacji tak widoczny jest brak Adama Cieślińskiego, który jest kontuzjowany.

Komentarze (0)