Udało się co prawda pozyskać Roberta Mioduszewskiego, ale doświadczony golkiper nie potrafił utrzymać stabilnej formy, a w trakcie rundy zawiesił treningi. Przed szansą stanął więc Łukasz Gieresz, który po powrocie z Cypru zakotwiczył w Motorze, choć przechodził testy m. in. w Podbeskidziu Bielsko-Biała. - Byłem tam półtora dnia. Trener Brosz powiedział mi prosto w oczy, że będzie stawiał na innych bramkarzy. Nie było sensu tam zostawać. Po przyjeździe do Polski szukałem szczęścia. Dobrze, że znalazłem się tutaj - zauważa 27-letni bramkarz.
Po kilku meczach Gieresz nabrał pewności w grze.
Gieresz ma za sobą występy w cypryjskiej ekstraklasie, ale w rodzimej I lidze zadebiutował dopiero 6 września bieżącego roku, kiedy Mioduszewski nie pojechał z drużyną do Szczecina na mecz Pogonią. Od derbowego pojedynku z Górnikiem Łęczna miał on stałe miejsce między słupkami. Ze spotkania na spotkanie spisywał się coraz lepiej, co napawało optymizmem przed końcówką jesiennej rywalizacji, lecz w meczu z ŁKS Łódź doznał kontuzji. - Wszedłem w trakcie sezonu, a jak ktoś się zna na piłce, to wie, że tak jest trudno. Wszedłem w złym momencie dla zespołu. Bardzo chciałem pomóc, ale się nie udawało, przegrywaliśmy mecze. Już w Stalowej Woli był zalążek dobrej gry z mojej strony i w paru sytuacjach pomogłem, ale mimo wszystko wpuściłem trzy bramki. Z Podbeskidziem pomogłem, aczkolwiek tylko do zdobycia punktu. Pozostaje niedosyt, bo myślałem, że spokojnie dowieziemy do końca te trzy oczka - ocenia były gracz Atromitosu Geroskipou.
Uraz 27-letniego bramkarza komplikuje sytuację Motoru, gdyż w kadrze drużyny pozostał tylko jeden golkiper - 17-letni Mateusz Oszust. Trener Mirosław Kosowski podkreśla, iż regularna gra w znacznym stopniu wpływa na dyspozycję piłkarzy. - Myślę, że na początku Łukaszowi brakowało ogrania. Rzeczywiście bramkarz musi stać między słupkami, żeby być pewnym. Z Podbeskidziem pokazał się z bardzo dobrej strony. Grał dobrze na przedpolu, grał bardzo dobrze w linii, wybronił dwie sytuacje sam na sam. Wydaje mi się, że stał się mocnym punktem naszego zespołu - przyznaje szkoleniowiec.
W listopadzie lubelska jedenastka rozegra jeszcze dwa mecze i nie ma już żadnych szans na wydostanie się ze strefy spadkowej przed przerwą zimową. Zdaniem Gieresza, Motor mimo wszystko nie powinien poddawać się w starciach z Flotą Świnoujście i Wartą Poznań, a o korzystnym wyniku może zadecydować większa konsekwencja w defensywie. - W naszej sytuacji musimy walczyć o trzy punkty. Za dużo ich nam uciekło i w tej chwili musimy grać tylko o zwycięstwo. W mojej opinii próbujemy grać w piłkę, próbujemy coś robić, ale tracimy kuriozalne bramki. To jest nie do pomyślenia. To na co długo pracujemy, ucieka nam w jednym momencie, po jednym głupim błędzie - żałuje Gieresz.