W 2013 roku Kamil Kosowski po raz ostatni zaprezentował się na piłkarskich boiskach w roli czynnego zawodnika. Tego samego roku były reprezentant Polski przeżył koszmarne dla niego chwile.
Mowa o oszczędnościach, które stracił nie z własnej winy. Pieniądze te były przez niego zbieranie przez ok. 10 lat.
- W 2013 roku, kiedy przeszedłem ostatni raz do Wisły, dostałem od życia trochę takie bęcki. To był marzec. Dostałem telefon z Cypru od kolegi, że zamknęli mój bank - mówił Kosowski w programie "W cieniu sportu" na portalu Onet.
ZOBACZ WIDEO: Przejął piłkę od bramkarza i stało się to. Niewiarygodny rajd
- Mieliśmy taki miesiąc przepychanek, że niby zabiorą 20 proc. wszystkim ludziom, którzy zdeponowali tam pieniądze. Stanęło na tym, że jedną decyzją to, co zebraliśmy przez 10 lat, w zasadzie w jedną sobotę przestało istnieć - kontynuował.
Były piłkarz nie stracił jednak wszystkich oszczędności. Część z nich udało się odzyskać dzięki funduszowi gwarancyjnemu.
- Konto mieliśmy podzielone, wspólne, więc dostaliśmy każdy po 100 tys. euro. Nie miałem czasu za bardzo na to, żeby pomyśleć nad tym, czy zostać agentem, czy może bawić się w trenerkę. Trzeba było po prostu zmierzyć się z życiem - dodawał.
Przypomnijmy, że Kamil Kosowski najwięcej meczów w swojej karierze rozegrał w barwach wspomnianej Wisły Kraków (125). Oprócz tego reprezentował też m.in. APOEL Nikozja, Southampton czy Chievo Werona.
W reprezentacji Polski rozegrał 52 spotkania, w których zdobył cztery bramki. Po raz ostatni w kadrze wystąpił w 2009 roku.
Zobacz także:
Nie żyje legenda Manchesteru
Wielka pedofilska afera