Były delegat UEFA nie zostawił na nich suchej nitki. "Jestem zszokowany. To absurd"

WP SportoweFakty / Filip Trubalski / Na zdjęciu: Dariusz Dziekanowski (z lewej)
WP SportoweFakty / Filip Trubalski / Na zdjęciu: Dariusz Dziekanowski (z lewej)

Wydarzenia, które miały miejsce po meczu AZ Alkmaar z Legią Warszawa, na długi czas zapadną w pamięci kibicom. - Nigdy się nie spotkałem z taką sytuacją. Trudno to opisać słowami - mówi legendarny reprezentant Polski, Dariusz Dziekanowski.

Legia Warszawa po efektownym zwycięstwie z Aston Villą wyjechała z Alkmaar pokonana (AZ wygrało 1:0) i niestety nie w komplecie. Noc w areszcie spędzili Josue i Radovan Pankov. Agresywne zachowanie miejscowych służb bezpieczeństwa jest trudne do zrozumienia.

Najpierw Holendrzy nie chcieli wypuścić klubowego autokaru z parkingu. Później grozili szturmem pojazdu, by następnie aresztować dwóch zawodników gości i użyć przemocy wobec prezesa klubu.

- Osoby zajmujące się ochroną imprezy, które miały dbać o bezpieczeństwo, absolutnie zawiodły. To, co działo się po zakończeniu spotkania w Alkmaar, jest niedopuszczalne. Raport delegata UEFA będzie bardzo ważny. Dzień przed spotkaniem taka osoba spotyka się z policją, strażą pożarną, czy też ludźmi, którzy reprezentują obydwa kluby. Omawia się potencjalne zagrożenia, ewentualne niebezpieczeństwa - tłumaczy nam były delegat UEFA i legendarny reprezentant Polski, Dariusz Dziekanowski.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: W Polsce to nie do pomyślenia. Niezwykłe przeżycie kibica

Jest w szoku

Przedstawiciele Legii nie kryją oburzenia i mówią o skandalu. Zapewniają, że czuli niechęć ze strony miejscowych na długi czas przed rozpoczęciem spotkania. - To wszystko wygląda bardzo źle. Zarówno delegat, jak i AZ Alkmaar nie zapanowali nad meczem. Z tego, co mówi prezes Mioduski, ochrona i policja były agresywne w stosunku do osób związanych z Legią - zauważa były piłkarz.

- Jestem zszokowany, że coś takiego się wydarzyło. Jako były delegat UEFA nie przypominam sobie, żeby takie incydenty miały kiedykolwiek miejsce. Może się zdarzyć, że przejście zostanie zablokowane na krótką chwilę. Czasami kibice przechodzą wcześniej, co może generować pewne niebezpieczeństwo. Słyszymy jednak, że nic takiego się nie działo. Aż trudno uwierzyć, że holenderscy policjanci i ochroniarze zachowywali się w taki sposób, byli agresywni wobec piłkarzy. To mi się nie mieści w głowie - dodaje.

Piłka tego nie pamięta

Rasizm i dyskryminacja to coś, na co nie można dawać przyzwolenia w żadnej sferze życia. Sport powinien uczyć tolerancji. We czwartek przegrała nie tylko Legia.

- Nigdy nie spotkałem się z taką sytuacją. To powinno być święto piłki nożnej, a nie zło konieczne. Miasto, które jest gospodarzem meczu, nie może wyrażać niechęci do kibiców rywala. To nie do pomyślenia. Mam nadzieję, że wszystko wyjaśni się bardzo szybko i UEFA wyciągnie konsekwencje w stosunku do holenderskiego klubu. Nie można wyciągać dwóch zawodników z autokaru, chyba że ma się bardzo uzasadniony powód, a z tego, co słyszymy, takiego nie było. Trudno opisać to wszystko słowami - podkreśla były delegat UEFA.

Kontakt z zawodnikami przez dług czas był utrudniony, ale ostatecznie Josue oraz Pankov zostali wypuszczeni i wracają do kraju. Natomiast nie tylko polskie media huczą na temat tego, co miało miejsce w Alkmaar. Grzmią również Portugalczyczy (więcej -> TUTAJ).

- Rozmawiamy o czymś tak abstrakcyjnym, że aż trudno się do tego odnieść. Takich sytuacji wcześniej po prostu nie było. Ci ludzie mieli odpowiadać za bezpieczeństwo piłkarzy obu drużyn. Liczę, że władze AZ Alkmaar szybko przeproszą za zaistniałe zdarzenia. Chciałbym usłyszeć ze strony klubu i delegata jakieś sensowne wytłumaczenie. Piłka nożna zeszła na drugi plan. To jest absurd, coś niepojętego - podsumował Dariusz Dziekanowski.

Bogumił Burczyk, dziennikarz WP SportoweFakty

Zobacz także:
Prezydent Warszawy grzmi. "To skandal"
Mina Szczęsnego mówi wszystko

Źródło artykułu: WP SportoweFakty