W debiucie Michała Probierza reprezentacja Polski pokonała Wyspy Owcze 2:0 po trafieniach Sebastiana Szymańskiego i Adama Buksy. W innym meczu naszej grupy Czesi przegrali z Albanią 0:3, co sprawiło, że Biało-Czerwoni awansowali na drugie miejsce w tabeli.
- Dawno nie byłem po meczu reprezentacji Polski w tak dobrym humorze. Nie wynika to tylko z tego, że my wygraliśmy, a Czesi przegrali z Albanią. Jeśli ktoś szuka i zna wszystkich piłkarzy, okazuje się, że zmartwienia, że rzekomo mamy dwóch, trzech piłkarzy, a reszta się do niczego nie nadaje, są bezpodstawne. Powiało świeżością i młodością. Graliśmy inną piłkę niż we wcześniejszych meczach - komentuje w rozmowie z WP SportoweFakty były prezes PZPN, Zbigniew Boniek.
- Ale nie ma co popadać w euforię, bo graliśmy przeciwko Wyspom Owczym, lecz są rzeczy, z których należy się cieszyć, oraz piłkarze, którzy nie byli znani, a mogą poważnie zaistnieć w polskiej piłce - dodaje wiceprezydent UEFA.
ZOBACZ WIDEO: To wtedy Lewandowski dowiedział się o wyborze Probierza
W czwartkowy wieczór nowy selekcjoner postawił od pierwszej minuty na dwóch debiutantów: Patryka Pedę i Patryka Dziczka.
- Michał jest niesamowicie pracowity, żyje piłką 24 godziny na dobę. Non stop szuka rozwiązań. Na pewno możemy mówić o autorskiej drużynie Probierza. Miesiąc temu nikt by takiego zestawienia reprezentacji nie wymyślił i za to selekcjonerowi należą się brawa. Trener wymyślił coś, co zafunkcjonowało - analizuje Boniek.
- Zarówno Pedę, jak i Dziczka dobrze znam. Pierwszego z nich obserwowałem we Włoszech i zaskoczył mnie swoją dojrzałością, umiejętnością asekuracji, inteligencją, wyprowadzaniem piłki. Niedawno wydawało się, że bez Kamila Glika i Jana Bednarka nie mamy obrony, a to nieprawda. Peda przede wszystkim umie grać w piłkę i czytać grę. A jeśli chodzi o Dziczka, kto by pomyślał dwa, trzy lata temu, że zadebiutuje w reprezentacji i będzie mocnym punktem drużyny? Znakomicie uzupełniali się z Bartoszem Sliszem. Naprawdę czuję po tym meczu optymizm - przyznaje były sternik PZPN.
Jak Boniek ocenia występ napastników pod nieobecność kontuzjowanego Roberta Lewandowskiego?
- Milik strzeliłby bramkę, gdyby nie został sfaulowany. Buksa w dobrym momencie wszedł na piłkę, dzięki czemu zdobył gola. Trzeba się cieszyć. Kilka miesięcy temu dyskutowaliśmy, że jak nie będzie Lewandowskiego, to nie będzie miał kto strzelać bramki. Piłka nie znosi próżni - kończy 80-krotny reprezentant Polski.
W niedzielę podopieczni Michała Probierza zmierzą się z Mołdawią. Pierwszy gwizdek o 20.45.
Czytaj także:
Grzmią po nagraniach Legii Warszawa
Następca Probierza zaczął od niedosytu