Zmiana planów Polaków. Mołdawia poszła nam na rękę

Reprezentacja Polski utknęła na Wyspach Owczych. To komplikuje plan przygotowań Biało-Czerwonych przed meczem z Mołdawią.

Arkadiusz Dudziak
Arkadiusz Dudziak
Reprezentacja Polski w meczu z Wyspami Owczymi i ich uziemiony samolot PAP / Leszek Szymański / Na zdjęciu: Reprezentacja Polski w meczu z Wyspami Owczymi i ich uziemiony samolot
W piątkowe popołudnie reprezentacja Polski miała wrócić samolotem do Warszawy po wyjazdowym meczu z Wyspami Owczymi, który nasza kadra wygrała 2:0. Warunki pogodowe na tym terytorium są jednak bardzo trudne.

Wiatr wiał tam z prędkością nawet 26 m/s (93,6 km/h), a według niektórych danych nawet 30 m/s (108 km/h) na godzinę. Lot w takich warunkach mocno zagrażał bezpieczeństwu. I został odwołany oraz przełożony na następny dzień.

Według prognoz pogody wiatr osłabnie, lecz tylko delikatnie. Windy.app podaje, że podmuchy w sobotę będą dochodziły do 17 m/s czyli ponad 60 km/h. - Tu nawet nie chodzi o siłę wiatru, lecz o jego kierunek - mówi WP SportoweFakty rzecznik kadry Jakub Kwiatkowski.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: W Polsce to nie do pomyślenia. Niezwykłe przeżycie kibica

A to nie do końca są dobre informacje, bowiem wedle Windy.app wiatr ma wiać w tym samym kierunku, co w piątek. Pogoda na Wyspach Owczych jednak błyskawicznie się zmienia i są szanse, że zaplanowany wylot dojdzie do skutku.

Na ten moment plan zakłada, że nasi wylecą z Wysp Owczych o 11:00 (przy czym możliwe jest przyspieszenie lotu, jeśli pozwolą na to warunki atmosferyczne).

Już wcześniej - gdy stało się jasne, że Polacy muszą spędzić dodatkową noc na obczyźnie - ruszyły rozmowy z Mołdawianami ws. zamiany kolejności treningów. Ci na szczęście poszli nam na rękę, choć wcale nie musieli się godzić na roszady. Gdyby się uparli, mogli powiedzieć "nie" i jeszcze bardziej pokrzyżować plany Polski. Pokazali jednak klasę i zachowali się fair play, za co należą im się brawa. Koniec końców nasi rywale rozpoczną sobotni trening o 18:00, natomiast Polacy mają wejść na murawę 75 minut później (19:15).

Oby tylko ten plan się powiódł. W przeciwnym wypadku - zakładając, że lot opóźni się o kilka godzin, a Polacy nie mogliby w sobotę w ogóle trenować, Michał Probierz miałby wielki ból głowy. Dlaczego?

Nowy selekcjoner miał przecież niezwykle mało czasu, by sprawdzić swoje pomysły na kadrę na boisku. Przed pierwszym oficjalnym meczem odbył zaledwie kilka jednostek treningowych. W tak krótkim czasie nie da się przecież wszystkiego przećwiczyć.

Inna sprawa to zmęczenie naszych piłkarzy. - Lepiej byłoby wrócić do Polski w piątek, by mieć czas na odpoczynek, bo ten dzień miał być wolny od treningu. Podróż jest dość długa, ale nie mamy na to żadnego wpływu. Trzeba się przygotować jak najlepiej w takich warunkach, jakie mamy - komentuje Kwiatkowski.

Najgorszy scenariusz zakłada, że Biało-Czerwoni utkwią na Wyspach Owczych na dłużej. Wtedy konieczne byłoby przełożenie niedzielnego spotkania z Mołdawią (15 października, godz. 20:45). Rzecznik kadry nie chce składać żadnych deklaracji.

- Nie będę spekulował na ten temat w tym momencie. Pogoda na Wyspach Owczych zmienia się bardzo szybko i po prostu nie wiemy, co będzie się działo rano - przyznaje Jakub Kwiatkowski. Jedno jest pewne: sytuacja w najbliższych godzinach może się jeszcze wielokrotnie zmienić.

Arkadiusz Dudziak, dziennikarz WP SportoweFakty

Czytaj więcej:
We Włoszech aż huczy. Szokujące wieści ws. reprezentanta Polski

Czy Polska awansuje na Euro 2024?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×