Porażka 2:3 z reprezentacją Mołdawii podczas meczu w Kiszyniowie była jedną z największych kompromitacji reprezentacji Polski w XXI wieku. Za sprawą tego niepowodzenia Biało-Czerwoni mocno skomplikowali swoją sytuację w kontekście walki o awans na Euro 2024.
Do tego spotkania w rozmowie z "Przeglądem Sportowym" wrócił Bartosz Bereszyński.
- Zawiedliśmy jako drużyna i jako piłkarze. Każdy może popełnić błąd, każdy może przegrać, ale 2:3 z Mołdawią jest dla mnie niewytłumaczalne. Po żadnym meczu nie wstydziłem się bardziej niż po tym w Kiszyniowie, choć zagrałem tam niecałe pół godziny. Chciałem się zapaść pod ziemię, zniknąć. Pojechałem na wakacje i na trzy tygodnie odłożyłem telefon - nie zaglądałem na żadne portale społecznościowe - podkreślił kadrowicz.
Nie ukrywa, że nie był w stanie racjonalnie wyjaśnić potknięcia w Kiszyniowie.
- Było mi niewyobrażalnie głupio, chciałem się schować w swoim gronie – rodziny i przyjaciół. Nawet będąc na lotnisku w Warszawie, najchętniej założyłbym ciemne okulary, czapkę z daszkiem i owinął szyję szalikiem. Musiałem to przeżyć i przetrawić, bo nie umiałem tego wytłumaczyć - spostrzegł.
Przed Biało-Czerwonymi drugi mecz z Mołdawią w ramach eliminacji do mistrzostw Europy 2024. Spotkanie odbędzie się 15 października (niedziela) na PGE Narodowym w Warszawie.
ZOBACZ WIDEO: Robert Lewandowski zabrał głos ws. kontuzji. Wróci na hit z Realem?
Czytaj także:
> Bayern rozbije bank dla bramkarza? To następca Manuela Neuera
> Zmiana planów Polaków. Mołdawia poszła nam na rękę