W 2014 roku Adam Nawałka zdecydował, że Roberta Lewandowskiego w ataku reprezentacji wspierał będzie Arkadiusz Milik, który po nieudanej przygodzie z Bayerem Leverkusen i przeciętnej grze w Augsburgu wchodził na coraz wyższy poziom i zaczynał imponować w barwach Ajaxu Amsterdam.
Milik szybko sprawdził się na poziomie kadry. Już w drugim meczu eliminacji do Mistrzostw Europy 2016 zdobył pamiętną bramkę w historycznym spotkaniu z Niemcami (2:0). Do końca kwalifikacji do kolekcji dorzucił jeszcze pięć goli, a jego współpraca z Lewandowskim układała się wręcz wzorowo.
Nie ulega wątpliwości, że kapitan kadry wydatnie skorzystał na obecności młodszego partnera i stał się prawdziwym liderem, a Milik gwarantował wszystko, czego oczekiwali kibice - aktywny udział w rozegraniu, asysty i gole.
Czas rozczarowań
Aż trudno uwierzyć, że po tak imponującym początku, z perspektywy czasu związek 29-letniego napastnika z reprezentacją trudno ocenić jako udany. Mówimy raczej o skomplikowanej relacji, która po przeciętnym w wykonaniu Milika spotkaniu z Wyspami Owczymi (2:0) niektórym może wydawać się nawet bezsensowna.
ZOBACZ WIDEO: Robert Lewandowski zabrał głos ws. kontuzji. Wróci na hit z Realem?
Na przestrzeni ostatnich lat Arkadiusz Milik miewał różne okresy - dwukrotnie zrywał więzadła w kolanie, borykał się także z mniej groźnymi kontuzjami. Dużo mówi fakt, że ostatni raz trzydzieści ligowych spotkań w sezonie zdołał rozegrać jeszcze w rozgrywkach 2018/2019.
Mimo tego, polski napastnik wciąż pozostawał graczem gwarantującym co najmniej kilka bramek w sezonie, po którego ręce wyciągają wielkie kluby - traktując go przynajmniej jako wartościowego zmiennika.
Trudno oczywiście nie odnieść wrażenia, że jego forma w ostatnich latach to sinusoida. W każdym sezonie miewał jednak okresy, w których strzelał gole i wydatnie pomagał zarówno SSC Napoli, Marsylii, jak i Juventusowi.
Można zauważyć, że problem pojawiał się, gdy zakładał koszulkę z orłem na piersi. Rzut oka na statystyki wystarczy, by dojść do konkluzji, iż Milik daje kadrze stanowczo za mało. Od 2018 roku zdobył bowiem zaledwie pięć bramek w biało-czerwonych barwach.
W analogicznym okresie jego realni konkurenci w kadrze byli znacznie bardziej skuteczni. Krzysztof Piątek strzelił w tym czasie jedenaście goli. Z kolei Adam Buksa i Karol Świderski, którzy w reprezentacji debiutowali w 2021 roku, mają na swoim koncie odpowiednio sześć i dziewięć trafień.
Rzecz jasna, należy mieć na uwadze fakt, że rola Milika w kadrze zmieniała się na przestrzeni lat. Czasami bywał nawet trzecim czy czwartym wyborem na pozycji napastnika. Zawsze pozostawał w cieniu Roberta Lewandowskiego, selekcjonerzy coraz bardziej przekonywali się do Karola Świderskiego, a w międzyczasie eksplozję formy zaliczył Krzysztof Piątek.
Kwestia pozycji
Weryfikacją realnej wartości, którą wnosi do kadry napastnik Juventusu wydaje się jednak aktualnie trwające zgrupowanie. Zabrakło na nim Roberta Lewandowskiego, a w związku z tym, Michał Probierz postanowił zaufać Milikowi i wystawił go w podstawowym składzie w spotkaniu z Wyspami Owczymi (2:0).
Wystąpił jako wysunięty środkowy napastnik, a po meczu wielu ekspertów stwierdziło, że 29-latek rozczarował i nie wykorzystał swojej szansy. O ocenę jego występu poprosiliśmy Włodzimierza Lubańskiego, który podzielił się z nami ciekawymi spostrzeżeniami.
- Uważam, że Arkowi bardziej odpowiada rola podwieszonego napastnika. To już jest jednak kwestia tego, jak trener to widzi, jak ustawia - mówi w rozmowie z WP SportoweFakty wybitny reprezentant Polski.
- W meczu z Wyspami Owczymi nie było w zespole Roberta Lewandowskiego i trzeba było wystawić kogoś do przodu, kto będzie spełniał tę funkcję - kontynuuje Włodzimierz Lubański. - Arek, zawodnik teoretycznie z największym doświadczeniem z naszych napastników, miał tę rolę wykonywać, ale wydaje mi się, że jednak mimo wszystko lepiej radzi sobie ustawiony za wysuniętą "dziewiątką".
Wnioski Włodzimierza Lubańskiego każą zatem zastanowić się, czy aby w pełni wykorzystać możliwości Arkadiusza Milika, nie należałoby go wystawiać wyłącznie w roli drugiego napastnika, nawet pod nieobecność Lewandowskiego.
Wybitny kadrowicz nawiązuje także do współpracy 29-latka z kapitanem kadry, która kiedyś wyglądała perfekcyjnie, a ostatnio jej zalążki mogliśmy oglądać w pierwszej połowie przegranego meczu z Mołdawią (2:3).
- Arek zawsze grał tak zwanego "podsuniętego" napastnika. Przed nim grał Lewandowski. Z tej funkcji Milik wywiązywał się bardzo dobrze. Był odpowiednio ustawiony, umiejętnie podchodził pod akcje ofensywne i miał bardzo dobre ostatnie podanie. Niejednokrotnie to udowadniał, dając bardzo dobre piłki Robertowi do wykończenia akcji - podkreślał Lubański.
Nie można zatem z pełnym przekonaniem zakładać, że Milik będzie w stanie w przyszłości wejść w buty Lewandowskiego, który podkreśla, że po finałach mistrzostw Europy podejmie decyzję co do ewentualnej kontynuacji gry w kadrze.
- Trudno porównywać Lewandowskiego i Milika. Prezentują zupełnie inne style gry, to są inni zawodnicy - zaznacza Włodzimierz Lubański, który jednocześnie wierzy, że w przyszłości napastnik Juventusu może jeszcze niejednokrotnie pomóc reprezentacji.
- Jeśli chodzi o Arka, to gra w dobrym klubie, silnej lidze. Na pewno wszystko będzie zależało od tego, jak on się będzie czuł i w jakiej będzie formie - to jest bardzo ważna sprawa.
- Czy utrzyma poziom, który reprezentuje i czy cały czas będzie zawodnikiem, na którego w kontekście reprezentacji można w stu procentach liczyć? Wydaje mi się, że tak. To jest zawodnik, który ma jeszcze dużo ambicji i na pewno pokaże to w następnych meczach, to nie ulega dla mnie wątpliwości - zakończył Włodzimierz Lubański.
Być może Arkadiusz Milik stanie przed kolejną szansą na zaprezentowanie swoich możliwości w meczu reprezentacji Polski z Mołdawią.
Spotkanie odbędzie się niedzielę 15 października, a pierwszy gwizdek zaplanowany jest na godzinę 20.45.
Transmisję z meczu przeprowadzi TVP2, TVP Sport i Polsat Sport Premium, a wynikową relację na żywo będziecie mogli śledzić na WP SportoweFakty.
Zobacz też:
Złamana noga przekreśliła marzenia o karierze. Jego syn zadebiutował w kadrze Michała Probierza
"Przyszłość kadry". Wskazał, kto powinien częściej grać w reprezentacji